Z dumą przedstawiamy pierwszą recenzję napisaną specjalnie
z myślą o naszym Dwójkowym Blogu Filmowym.
„Attenberg”- Ciało i duch
Kino greckie, wcześniej mało znane i rzadko pokazywane w
Polsce, w ostatnim czasie obudziło zainteresowanie kinomanów. Najpierw na
ekranach pojawił się kontrowersyjny „Kieł” Giorgosa Lanthimosa , potem w tym samym
roku film Athiny Rachel Tsangari, „Attenberg” został przychylnie przyjęty na
festiwalu Nowe Horyzonty. Czym zaskoczyła widzów kinematografia znad Morza
Śródziemnego?
Świat w „Attenbergu” oglądamy z perspektywy Mariny, młodej
dziewczyny, która nie może odnaleźć się w otaczającej ją rzeczywistości. Dni
upływają jej na opiekowaniu się chorym ojcem i spotkaniach z jej jedyną przyjaciółką,
Bellą. Przyglądamy się jej dojrzewaniu, zarówno w sensie emocjonalnym, jak i
seksualnym. Tsangari nie boi się ukazywać nagości, a nawet skupia się na
pokazywaniu ciała- w filmie wielokrotnie uświadczymy ujęcia nagich kolan, łydek
czy piersi bohaterek. Nie są one jednak użyte w kontekście seksualnym. Nawet
próby pocałunku między dziewczynami z pierwszej sceny filmu bardziej przywodzą
na myśl dziecięce eksperymenty, niż zmysłowe doznania. Dodając również humor,
reżyserka poprzez wprowadzenie tego rodzaju scen buduje poczucie intymności z
bohaterami, zbliżając nas do nich i pokazując z najbardziej „ludzkiej” strony.
Co ciekawe, zabiegi te są tutaj podstawowym sposobem budowania psychologii
postaci- sposób, w jaki Marina je, to jak chodzi i przeżywa pierwsze doświadczenia
seksualne może nam o niej powiedzieć o wiele więcej, niż dialogi. Bardzo dobrze
dopasowana jest do tego również gra aktorska- oszczędna, spokojna, bez
przesadnej ekspresji.
|
Źródło ilustracji: http://www.filmweb.pl |
Z tym specyficznym językiem filmowym wiąże się również sam
tytuł filmu. „Attenberg” to złe wymówienie przez Bellę nazwiska uwielbianego
przez Marinę twórcy filmów przyrodniczych- sir Davida Attenborough. Może to
wskazywać na nieco dokumentalny charakter samego filmu, który zdaje się
„podglądać” postaci w wytworzonych sytuacjach, skupiając się na zewnętrzności
świata, ale rodzi również inne skojarzenia. Ponieważ „Attenberg” to pojęcie wytworzone
przez same bohaterki, może to wskazywać na oderwanie ich od świata
zewnętrznego- film pokazuje w końcu ich własną rzeczywistość, a nie tą, do
której przyzwyczajeni jesteśmy na co dzień.
Można wiele napisać również o związku danego filmu z „Kłem”.
Po pierwsze, Tsangari jest producentką dzieła Lanthimosa, a on sam występuje w
„Attenbergu” jako aktor, grając pierwszą miłość Mariny. Podobieństwa możemy
jednak zauważyć również w treści: oba filmy pokazują jednostki żyjące poza
społeczeństwem, w jakiś sposób zdominowane i przestraszone światem zewnętrznym.
„Kieł” jest jednak bez wątpienia bardziej dosadny w środkach- nie pozostawia
widzowi żadnych złudzeń, kreuje świat zupełnie abstrakcyjny i przerażający, nie
dając nam praktyczne żadnych pozytywów. Tsangari idzie w innym kierunku- jeżeli
widz może pogodzić się z naturalistycznym przedstawieniem życia bohaterek,
obraz nie wywołuje szoku, staje się łagodniejszy w odbiorze, nie tracąc również
przy tym na wartości artystycznej.
Chociaż na początku widz może czuć się przytłoczony odwagą
reżyserki, jeśli zaakceptuje zasady rządzące tym specyficznym światem, odkryje
tu wzruszającą opowieść o trudnościach związanych z dojrzewaniem i akceptacją
otaczającego świata. Skupiając się na cielesności reżyserka paradoksalnie
pozwala nam tym samym zajrzeć w głąb bohaterów- ciało i dusza są tutaj
nierozerwalnie związane. I chociaż stylizacja na beznamiętny film przyrodniczy
gra tutaj ważną rolę, w dziele Tsangari czuć emocje i trudno przejść obok niego
obojętnie- czym niewiele dramatów obyczajów ostatnich czasów może się
pochwalić.
Maciej Bogdański, 3a