Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kubrick. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kubrick. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 4 lipca 2017

2001: Odyseja Kosmiczna



Film „2001: Odyseja Kosmiczna” w reżyserii Stanleya Kubricka jest dobrze znany ze swojej intrygującej fabuły i świetnych ujęć,
co sprawiało, że chęć obejrzenia go chodziła za mną od dłuższego czasu. Żałuję, że tyle zwlekałam i zobaczyłam go dopiero teraz. Został on nakręcony w roku 1968, a w głównych rolach obsadzono Gary’ego Lockwooda i Keira Dullea, którzy wcielili się w postacie pilotów statku kosmicznego i naukowców, którzy kierują się w stronę Jupitera.


Źródło ilustracji: film.onet.pl
 Film składa się z czterech, na pierwszy rzut oka niezwiązanych ze sobą części jednak każdą z nich łączy tajemniczy, czarny monolit. „2001” ukazuje również ewolucję człowieka, sztuczną inteligencję i jej próby przejęcia kontroli nad człowiekiem.

Dzieło to wyróżnia się pod wieloma względami. Dobór muzyki i jej połączenie z wyjątkowymi, świetnie skadrowanymi obrazami sprawił, że Odyseja Kosmiczna jest dla mnie dziełem wyjątkowym. Twórcy szczególnie skupili się również na dokładnym i trafnym przedstawieniu fizyki w kosmosie (o czym tak wiele filmów zapomina i pomija podstawowe zasady jednej z ważniejszej części jakiegokolwiek filmu osadzonego w przestrzeni kosmicznej!).



Źródło ilustracji: film.onet.pl
Można powiedzieć, że najważniejszym i najbardziej dopracowanym elementem tego filmu – poza fabułą i muzyką – są efekty wizu-
alne. Bardzo urzekła mnie estetyka przedstawianych obrazów i dwa sposoby prowadzenia kamery. W większości ujęć Kubrick zachowuje wręcz idealną symetrię, co często przewija się w reżyserowanych przez niego filmach. Uwaga widza skierowana jest
przez to na środek kadru, zazwyczaj wypełnionego kontrastowym do głównego obiektu kolorem. Futurystyczne, oszczędne w kolorach wnętrza statków kosmicznych i surowość barw Kosmosu tylko pomagają w nakierowaniu naszego wzroku na właściwe miejsce. Każda klatka z Odysei Kosmicznej została skonstruowana z ogromną uwagą i skupieniem.Kubrick był perfekcjonistą,
co zdecydowanie widać w jego filmach. Idealna symetria ukazywanych scen oraz świetny dobór kolorów i światła pokazują jaką
wielką uwagę przykładał on do samego wyglądu sceny. 


Źródło ilustracji: film.onet.pl
2001: Odyseja Kosmiczna jest znana również z doskonale dobranej muzyki, która umiejętnie steruje naszymi uczuciami. Świetnym przykładem takiego manipulowania jest sam początek filmu. Przez pierwsze trzy minuty wpatrujemy się w pusty ekran. Jedynym bodźcem jaki otrzymujemy jest narastająca muzyka, która sama w sobie wywoływała we mnie niepokój. Ścieżka dźwiękowa filmu składa się ze znanych nam utworów, w szczególności „Also sprach Zarathustra“ Straussa, która przeszła do historii jako „ta muzy-
ka z filmów o kosmosie“. Kubrick idealnie dobiera klasyczne utwory, które zasieją w nas niepokój, zaciekawią nas, lub zwrócą uwagę na podniosłość sytuacji lub obrazu. Możemy usłyszeć utwory twórców takich jak Strauss i Ligeti, które wspaniale oddają charakter filmu. Użycie ciszy również wzbudza mój podziw.



Źródło ilustracji: film.onet.pl
Cisza stanowi wyraźny kontrast dla nielicznych dialogów, które pojawiają się niezwykle rzadko i dzięki temu treść wypowiadanych kwestii mają w sobie moc. Film cichnie również gdy widzimy głównych bohaterów w przestrzeni kosmicznej, co bardzo przypadło
mi do gustu – wiele filmów bowiem popełnia błąd i ukazuje dźwięk w kosmosie. Manipulacja uczuciami widza poprzez muzykę –
lub jej brak – jest doprowadzona tutaj do perfekcji. Zapełnienie ujęć muzyką skłania nas do samodzielnego interpretowania tego,
co widzimy, lub większym skupieniu się na pokazywanych obrazach w przypadku jej braku. 


Źródło ilustracji: film.onet.pl
 Zadziwiającym jest jak bardzo otwarty do interpretacji jest cały film. Wiele rzeczy, nie tylko zakończenie, pozostaje niewyjaśnione. Zagadka tajemniczego monolitu, związek wszystkich czterech części, ukryta fabuła i zakończenie – to wszystko musimy sami wywnioskować i zrozumieć w trakcie oglądania – nikt nie poda nam odpowiedzi na tacy. Sam Kubrick powiedział że jeśli widz
od razu wszystko zrozumiał, film nie jest dobry. Nie chciał tłumaczyć ukrytych znaczeń scen, chciał zmusić innych do własnego interpretowania filmu. Odyseja Kosmiczna sama wyjaśniająca swoje zagadki nie byłaby taka fascynująca. Byłaby tylko kolejnym filmem o którym zapomina się po paru dniach, bez głębszego zastanowienia. Myślę, że dzieło tak niezwykłe jak to zostanie w mojej pamięci na dłużej oraz wciąż będzie mnie intrygować i zachwycać.


Lidia Tarłowska, 1A


poniedziałek, 1 czerwca 2015

Noc Filmowe w Dwójce


Z informacji na stronie internetowej szkoły:


Noc filmowa

.
W nocy z 9 na 10 stycznia odbyła się w naszej szkole kolejna już noc filmowa. Wydarzenie to staje się powoli coroczną tradycją w naszej szkole. Uczniowie zgromadzili się w szkolnej auli wraz z karimatami i śpiworami koło godziny 20.30, by aż do 6 rano oglądać razem filmy.

W repertuarze były:

„Poradnik Pozytywnego Myślenia”, David O. Russel (2012 r.)
„Lśnienie”, Stanley Kubrick (1980 r.)
„Koneser”, Giuseppe Tornatore (2013 r.)
„Gwiazd Naszych Wina”, Josh Boone (2014 r.)
„Memento”, Christopher Nolan (2000 r.)

.Niestety nie udało się obejrzeć ostatniego z nich z przyczyn czasowych. Między filmami miały miejsce przerwy, w trakcie których uczniowie mogli posilić się przy małym bufecie lub podziwiać eksperymenty fizyczne przygotowane przez prof. Wojneckiego. Całe wydarzenie przebiegło w przyjemnej atmosferze. Projekcja filmów zakończyła się zgodnie z planem o 6 rano, po czym po chwili sprzątania uczniowie rozeszli się do domów.


Kadr z filmu „Lśnienie”, Stanley Kubrick (1980 r.), źródło ilustracji: www.filmweb.pl

Kadr z filmu „Koneser”, Giuseppe Tornatore (12013 r.), źródło ilustracji: www.filmweb.pl



wtorek, 18 listopada 2014

WYSTAWA FILMOWA: "Stanley Kubrick", Muzeum Narodowe w Krakowie


Gdy dowiedziałam się, że w te wakacje zawitam do Krakowa stało się dla mnie logicznym, że celem numer jeden mojej wyprawy będzie wizyta w Muzeum Narodowym. Nie bez przyczyny postawiłam sobie takie założenie. Od dawna zafascynowana jestem postacią Stanleya Kubricka. Pewnego poranka oglądając telewizję śniadaniową, dowiedziałam się że żona Kubricka przyjechała do Krakowa, aby otworzyć wystawę poświęconą jego twórczości. Już wcześniej słyszałam o tej inicjatywie, jednak nie sądziłam, że owa wystawa może pojawić się w Polsce. Skoro niemożliwe stało się możliwym, to nie mogłam sobie odpuścić takiej

W sierpniowe popołudnie udałam się z wizytą do Muzeum Narodowego w Krakowie. Wchodząc do budynku pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy, było krzesło należące do samego Kubricka. Strach pomyśleć ile pomysłów pojawiało się w głowie samego reżysera, gdy na nim przesiadywał. Uważam, że był to idealny eksponat rozpoczynający wędrówkę po twórczości artysty. 


Źródło ilustracji: cjg.gazeta.pl

Przez wąski, ciemny korytarz weszłam do pierwszej sali, w której znajdowały się typowo biograficzne informacje, miedzy innymi zdjęcia Stanleya: na planie, podczas pisania scenariusza, na premierach jego filmów itp. Drugie pomieszczenie poświęcone było pierwszym filmom reżysera. Na ścianie puszczane były fragmenty „Lolity”. W gablotce znajdował się jej oryginalny scenariusz, poprawki dodane przez reżysera na osobnych kartkach oraz zdjęcia z planu filmowego.

Największym zainteresowaniem zwiedzających cieszyła się słynna „2001: Odyseja Kosmiczna”. Do Sali prowadził ciemny korytarz, w którym słuchać było odgłosy wybuchających rakiet, a podłoga pokryta była gwiazdami, które znajdowały się w ciągłym ruchu. Pomieszczenie samo w sobie było bardzo jasne. Można było tam ujrzeć kostium pierwotnego człowieka według wizji Kubricka oraz wejść na pokład statku kosmicznego. Drugim okupowanym przez większość jak i przeze mnie elementem wystawy było „Lśnienie”. Muszę przyznać, iż wchodząc do tej części czuć było niepokój. Muzykę, pałającą w każdej nawet najmniejszej nucie grozą i niepokojem słychać było, w najskrytszych zakamarkach pokoju. Na środku znajdowała się maszyna do pisania, na której pracował Jack Torrenc, w którego rolę wcielił się znakomity Jack Nickolson. Wszędzie porozrzucane były kartki z widniejącym nań napisem: All work and no play makes Jack a dull boy (Tylko praca, bez zabawy zdechnie z nudów Jack niebawem). W ścianę wbite były dwa topory, a tuż obok nich w gablotce znajdowały się błękitne sukienki, w które ubrane były bliźniaczki Grady. Ponadto na ekranie wyświetlana była jedna z najbardziej cenionych scen w historii kina, czyli winda z której wylewały się litry krwi. 



Źródło ilustracji: cjg.gazeta.pl


Na mnie największe wrażenie wywarła, tak jak się z reszta spodziewałam, sala poświęcona „Mechanicznej pomarańczy”. Jest to mój ulubiony film Stanleya Kubricka, więc możliwość obejrzenia większości kultowych rekwizytów sprawiła ogromną przyjemność. Mą uwagę przykuły maszyny, które wyglądały jak nagie kobiety służące do nalewania mleka, w pijalni napojów mlecznych, którą często odwiedzały główne postacie w filmie. Oglądając te eksponaty byłam zachwycona zdolnościami manualnymi Kubricka, ponieważ każdą pracę wykonał własnoręcznie. 


Źródło ilustracji: cjg.gazeta.pl

Całą wystawę obeszłam dwa razy, aby się upewnić czy niczego nie pominęłam. Wychodząc z Muzeum byłam zachwycona faktem, że mogłam zobaczyć wszystko to co było wynikiem kunsztownej pracy mistrza. Długo myślałam nad tym, czy znalazłoby się coś co zasługiwałoby na dezaprobatę, jednak w moim przekonaniu wszystko było idealne. 


Gorąco zachęcam do obejrzenia tej wystawy, gdyby zawitała ponowie do Krakowa. Podkreślę, iż jest to cudowne przeżycie dla fanów Stanleya Kubricka i jego twórczości, dla osób które nie są wtajemniczone w jego życie zawodowe i efekty jego pracy, wystawa mogłaby się wydawać dość nudna. Ciekawym zjawiskiem było również oglądanie zwiedzających, w których skład w większości wchodziły osoby w średnim wieku. Widać było po nich, iż podróż po historii kinematografii autorstwa Stanley Kubricka, była dla nich ucieczką do wspomnień za czasów młodości. Podczas gdy badawczo przyglądałam się jednemu z eksponatów podszedł do mnie pewien pan i powiedział : Jak do dobrze, że chociaż części młodzieży interesuje się prawdziwym filmem, a nie tylko sieczką, która jest nam proponowana przez media. 

                                                                 Krzysztofa Kornacka ID