wtorek, 12 marca 2013

JUNO. Refleksja po seansie


Małe duże rzeczy

Nieletnia ciąża to poważna sprawa zarówno w życiu jak i temacie na film. Samo wspomnienie tego aspektu przywodzi na myśl ciężki, pełen łez dramat, w którym współczujemy nieszczęśliwym bohaterom. Właśnie dlatego "Juno" zaskakuje tak bardzo. Nietuzinkowy humor oraz lekkość atmosfery, która przejawia się nawet w rysunkowej i zachwycającej czołówce filmu, sprawiają, że mimo trudnych problemów społecznych jakie porusza wprowadza nas w pozytywny nastrój. Reżyser Jason Reitman i scenarzystka Diablo Cody, wzorująca się na własnej młodości, zadbali również o to, by widz w trakcie oglądania ich dzieła zaczął się zastanawiać nad swoim spojrzeniem na tę kwestię. Stosunek głównej bohaterki do jej sytuacji i zmiany w jej relacjach  z otoczeniem pokazują jak ogromny wpływ na nasze życie mają nawet te najdrobniejsze z rzeczy.

Nasza Juno (Ellen Page) zachodzi w ciążę z kolegą ze szkoły - Bleekerem (Michael Cera). Na początku postanawia, że potajemnie dokona aborcji i nie mówiąc rodzinie udaje się na zabieg. Przed wejściem spotyka koleżankę ze szkoły, która dzielnie trzymając transparent głośno protestuje przeciwko usuwaniu ciąży. Jej przekonywania wydają się spływać po głównej bohaterce do momentu kiedy dowiaduje się, że jej dziecko ma już paznokcie. Mimo to wchodzi ona  i rejestruje w kolejce do lekarza. Wszystko co tam napotyka zaczyna ją jednak przerastać - wybiega i po upewnieniu informacji rezygnuje z aborcji. Pokazuje to, jak niewiele może zaważyć na ogromnie ważnych sprawach w naszym życiu. Dla Juno fakt, że jej dziecko ma już paznokcie wystarczył, by całkowicie zmienić zdanie.

Kolejnym zaskoczeniem w filmie jest reakcja rodziców bohaterki. Nie karcą oni swojej córki oraz pozwalają samej zdecydować o jej losie i o losie dziecka. Takie podejście może być jednak różnie odbierane - z jednej strony sprawiają, że sama uczy się na błędach i dając jej wolną rękę usamodzielniają ją. Patrząc na to z innej perspektywy, dziecko, którym Juno sama niewątpliwie jeszcze jest, często oczekuje od starszych tradycyjnego zachowania i wsparcia polegającego na przesadnej rodzicielskiej trosce. Na szczęście luźne podejście w przypadku głównej bohaterki motywuje ją do działania. Wraz ze swoją przyjaciółką postanawia znaleźć rodzinę adopcyjną i udaje to się jej już pierwszego dnia poszukiwań. Młode małżeństwo okazuje się być przykładną i równie bogatą co uczciwą parą. Niemal od samego początku widać jednak, że pomiędzy Juno a Markiem (Jason Bateman) powstaje nić porozumienia wywodząca się z podobnych muzycznych pasji, która powoduje późniejszą katastrofę. Do tego wydarzenia przyczynia się również despotyczne podejście Vanessy (Jennifer Garner), która pragnie dziecka za wszelką cenę i chce go bardziej niż czegokolwiek innego na świecie, nawet bardziej niż swojego męża.

Zagubienie młodej bohaterki powoduje również brak gruntownego wsparcia ze strony ojca dziecka spowodowanym tym, że jest on trzymany przez swoją matkę "pod kloszem". Sprawia to, że będąc zawsze pod opieką mamy nie potrafi odnaleźć się w wymagającej samodzielności i odpowiedzialności sytuacji. Mimo to, z czasem rozwoju filmu widzimy jak komplikujące się sprawy oddziaływują na relacje i ich wzajemny do siebie stosunek. Mimo lekkiego podejścia, ciąża sprawia, że ich uczucie dorośleje wraz z nimi.

źródło fotografii: http://www.shockya.com

W filmie ogromną rolę odegrali również aktorzy. Ellen Page w roli tytułowej perfekcyjnie oddała pewność siebie, niezłomność i pozytywne nastawienie Juno do życia i jej obecnej sytuacji. Warto również podkreślić Jennifer Garner w roli chłodnej i opanowanej Vanessy, która przez pedantyczność bohaterki doskonale obrazuje jej matczyną desperację. W swojego bohatera wspaniale wcielił się również Michael Cera, który niecodziennie oddał zagubienie chłopaka.

Ogromne wrażenie na widzu robi też dobór muzyki. Reżyser postanowił zapytać odtwórczynię głównej roli, czego według niej, słuchałaby Juno. Ellen Page natychmiast oznajmiła, że byłby to zespół The Moldy Peaches. Po wysłuchaniu ich piosenek postanowiono, że "Anyone else but you" zostanie wykonana w duecie przez tytułową bohaterkę i Bleekera jako zakończenie ich historii.

Uważam że nie jest to film dla każdego. Ci bardziej konserwatywni i twardo trzymający się swoich zasad, które są sprzeczne z filmem, mogą powiedzieć że jest to parodia  życiowego problemu i śmiech z poważnych tematów. Polecam go jednak wszystkim, ponieważ nie tylko przedstawia powtarzaną przez dzisiejszą kulturę historię w zupełnie nowym świetle, ale jego refleksyjność sprawia, że zaczynamy zastanawiać się co sami tak naprawdę zrobilibyśmy, gdybyśmy znaleźli się w sytuacji któregoś z bohaterów. Czy postąpilibyśmy stereotypowo, czy spojrzeli na sprawę obiektywnie? Film ma wiele zarówno negatywnych jak i pozytywnych opinii, ale jedno jest pewne - poszerza myślowe horyzonty.

                                                                        Dagmara Koźlecka, 1a


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz