Gatunek ten posiada zwolenników jak i przeciwników. Dla wielu taniec połączony z efektami dźwiękowymi jest po prostu nudny
i pozbawiony edukującego przekazu. Lecz czy musical to rzeczywiście tandetny gatunek, który z czasem straci wszelkie wartości
i przemieni się w typowy „pokarm dla mas”?
Należy wspomnieć, że musical dopiero od kilkudziesięciu lat ma postać filmu fabularnego z przewagą muzyki i tańca. Uważa
się, że twórcą musicalu jest brytyjski artysta estradowy z końca XIX wieku, George Edwardes. Jedno ze swoich przedstawień zatytułowane Wesoła dziewczyna (A Gaiety Girl, 1893), nazwał komedią muzyczną i termin ten przetrwał aż do końca lat pięćdziesiątych XX w.
Komedia muzyczna była przede wszystkim lekkim przedstawieniem rozrywkowym, które swoją uwagę głównie skupiało
na przebojowych, wpadających w ucho piosenkach, a nie na fabule. Po kilku gościnnych występach Edwardesa w Nowym Jorku, Amerykanie pokochali komedię muzyczną i zaczęli tworzyć ją na masową skalę. Z czasem zaczęło powstawać coraz więcej
teatrów na Broadwayu, a wielką popularność zyskały wystawiane tam przedstawienia. „The Black Crook” przedstawiony w 1866 r.
jest uznawany przez historyków za pierwszy musical.
Złoty wiek w amerykańskiej komedii muzycznej rozpoczął się w latach dwudziestych, spod pióra nowego pokolenia artystów wyszły typowo amerykańskie produkcje, m.in. Cole Portera. W muzyce dało się słyszeć wpływy jazzu czy ragtim'u. Teksty pisane były żywym językiem, pełnym zwrotów slangowych. Oprócz śpiewu w komediach muzycznych ważny był taniec, który zaczął odgrywać główną rolę. Fred Astaire, wraz ze swą siostrą Adele spopularyzowali rodzaj tańca jakim jest stepowanie, którego
nie zabrakło w przyszłych produkcjach.
LATA 20./30.
Ostatecznie musical jako gatunek ukształtował się w latach 20. Jerom Kern i Oscar Hammerstein II stworzyli „Show Boat”
w 1927 roku, który został uznany za wykrystalizowaną formę musicalu. Przedstawienie to było bardziej wyrafinowane niż komedia
muzyczna, dlatego też użyto nowej nazwy – musical, aby odróżnić tego typu ambitniejsze spektakle.Częstym zabiegiem wykorzystywanym w latach 30. było nagrywanie scen muzycznych w jednym ujęciu, co nadawało im realizmu i rozmachu.
Źródło ilustracji: wikipedia.org |
LATA 40.
Rok 1943 to czas rozkwitu na Broadwayu, dzięki produkcji Rodgersa i Hammerstaina „Oklahoma!”. Był pierwszym musicalem, który zawierał głębsze studium psychologii bohaterów. Szeroko uwzględniał kontekst społeczny i historyczny, a piosenki były łącznikiem spajającym fabułę, a nie przerywnikiem. „Oklahoma!” stał się inspiracją dla tworzenia następnych klasyków jak „Carousel” czy „South Pacific”, którego akcja toczy się podczas II wojny światowej.
Źródło ilustracji: www.teara.govt.nz |
LATA 50.
Zdecydowanie najpopularniejszym musicalem lat 50. był „My Fair Lady”, który ukazuje dzieje transformacji prostej kwiaciarki
w prawdziwą damę. Bohaterem sztuki jest nauczyciel dziewczyny, nie najmłodszy już profesor fonetyki. Rola ta została powierzona Rexowi Harrisonowi, który jednak nie miał odpowiednich warunków głosowych do odśpiewania partii profesora. Aktor posłużył
się więc efektowną rytmiczną melorecytacją. To dowodziło jak elastycznym gatunkiem stał się w tym czasie musical. To także czas narodzin ikon - Audrey Hepburn i Marilyn Monroe. W 1957r. na scenę wchodzi słynny musical „West Side Story”, czyli współczesna w tamtych czasach wersja „Romea i Julii” Williama Szekspira, został odegrany aż 1040 razy.
Źródło ilustracji: denslee.com |
LATA 60.
przyniosły kolejne udane produkcje, wśród których znajdują się znane przedstawienia jak „Camelot”, „Hello, Dolly!” oraz „Skrzypek
na dachu”. Przedstawienia takie jak „Dreamgirls” czy „The Wiz” ukazują duży wpływ Afroamerykanów, na przyszłą twórczość.
„Złoty wiek” musicalu na Broadwayu kończy się wraz z kontrowersyjnym przestawieniem „Hair”, który odzwierciedla popularność pacyfistycznej ideologii hipisów.
Źródło ilustracji: Szuflada.net |
LATA 70./80.
przyniosły w teatrze duże zmiany, przede wszystkim spowodowane względami ekonomicznymi. Tworzono coraz mniej spektakli, ale z dużym rozmachem. Powstał m.in. pierwszy musical o życiu Jezusa Chrystusa „Godspell” czy przez wszystkich znany i kochany „Grease”, którego piosenki takie jak „You’re the one that I want” czy „Summer Nights” są znane do dziś. Wpływ na muzykę w tamtych czasach miał Elvis Presley, czyli legenda rock and rolla.
Źródło ilustracji: www.rogerebert.com |
Jednym z najważniejszych twórców przełomu lat 70. I 80. był Andrew Lloyd Webber - odważny i
zawsze chętny do eksperymentowania. Jedną z jego ważniejszych innowacji było oparcie całej akcji musicalu wyłącznie na utworach śpiewanych, które w początkach gatunku były przecież nic nie wnoszącym przerywnikiem. Było to niewątpliwie duże wyzwanie dla tradycyjnej opery. Mniejszą wagę przywiązywał do choreografii. Musicale „Jesus Christ Superstar”, „Evita” o Evie Peron, „Koty”czy „Upiór w operze” odniosły sukcesy na całym świecie i weszły do kanonu musicalu.
Źródło ilustracji: themusicalcompany.com |
Musicale od zawsze były formą, w której można było przekazać wszystko od miłości i szczęścia po kontrowersyjne tematy i historię. Przeżyły wielką ewolucję od inspiracji burleską czy operą, przez komedie muzyczne po wielkie ekranizacje jak „Deszczowa piosenka” i „Evita”, które do dziś są kultowe, niepowtarzalne i unikatowe. Złoty wiek musical przeżył przede wszystkim w latach 50. i 60., kiedy na ekrany wchodziły coraz to nowe i ciekawe historie jak „West Side Story” czy „Hair”.
Źródło ilustracji: www.kazamiza.com |
W dzisiejszych czasach musical to gatunek, który powoli schodzi z ekranów na rzecz ekscytujących thrillerów czy filmów science fiction. Najlepszymi musicalami XXI w. są „Mamma Mia” wykorzystujący piosenki zespołu ABBA, „Moulin Rouge”, w którym ubogi poeta zakochuje się w gwieździe najsłynniejszego nocnego klubu w Paryżu, „Dreamgirls”, nawiązujący do lat 70. i „La La Land” zachowany w klimacie lat 50. I 60.
Musical jest zdecydowanie za mało doceniany przez widzów jak i twórców. Koniec złotej ery Hollywood nie oznacza końca dla tego gatunku. Przez fakt, że był to gatunek popularny 50 lat temu wiele współczesnych musicalu nawiązuje do tego właśnie czasu, tego przykładem jest film z 2016 roku „La La Land”. Uważam, że powinny powstać musicale ukazujące dzisiejsze realia życia, ponieważ
w zeszłym stuleciu były nie tylko pięknym widowiskiem, ale także formą ukazania prawdziwego oblicza świata i problemów nas otaczających.
w zeszłym stuleciu były nie tylko pięknym widowiskiem, ale także formą ukazania prawdziwego oblicza świata i problemów nas otaczających.
Maria Ofierska, 1a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz