środa, 29 kwietnia 2015

Wyróżnienie w szkolnym konkursie na recenzję filmu animowanego - "Dzwoneczek i Bestia z Nibylandii"



"DZWONECZEK I BESTIA Z NIBYLANDII" - przepiękna opowieść, która wzruszy każdego, sprawi, że wrócą
niesamowite wspomnienia z dzieciństwa.


Czy zastanawiałeś się kiedyś, co kryje w sobie tajemnicze światło komety? Co dzieje się, gdy uderza w ziemię? Czy zawsze spełniają się wtedy marzenia? Czy magia istnieje naprawdę? Czy wielki Mruk może okazać się przyjacielem? Czy wróżka to coś więcej niż tylko wytwór czyjeś wyobraźni?

W szóstej już części przygód Dzwoneczka- ulubionej wróżki wszystkich dziewczynek można znaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania. Jakie? Każdy znajdzie je w swoim sercu, gdy obejrzy tę wspaniałą bajkę i odnajdzie w sobie część dziecięcej fantazji.

Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

Jelonka, jak to ze zwierzęcymi wróżkami bywa, wiedzie spokojne, lecz pełne codziennych niespodzianek życie. Pewnego dnia, udzielając lekcji skoków małym króliczkom, słyszy przeraźliwy ryk. Zaciekawiona podąża za głosem coraz bardziej w głąb lasu. Jej oczom ukazuje się ogromne, puchate stworzenie, z wielkimi zielonymi oczami. W jednej z jego łap tkwi kolec, który mu bardzo przeszkadza. Choć jest odrobinę przestraszona, zbliża się, chcąc mu pomóc, jednak „zwierzę” nie pozwala jej na to. Jelonka powraca do Przystani Elfów i zaczyna się zastanawiać się jak ulżyć mu w bólu. Szuka także wiadomości o pochodzeniu „zwierzaka”. W miarę upływu czasu wróżka zaprzyjaźnia się z „bestią”- Mrukiem. Pojawia się jednak pewien problem- jak zareaguje na to reszta wróżek i królowa? Czy Mruk to naprawdę niegroźne stworzenie? Pojawia się także straszna legenda, która może odmienić losy wszystkich. Czy warto w nią wierzyć?

Źródło ilustracji: www.portel.pl

Podczas kolejnych wydarzeń w filmie Jelonka będzie musiała zmierzyć się z sytuacją wyboru między tym, co dyktuje jej serce, a tym co nakazuje rozum. Czy warto więc narażać wróżkową przyjaźń, by ratować czworonożnego przyjaciela? Czy poświęcenie w imię Przystani opłaci się? Czy pogodzenie się z losem okaże się trudne?

W filmie nie zabraknie także niesamowitej współpracy sześciu zaprzyjaźnionych wróżek i znanego hasła: „Wiara, przyjaźń i magiczny pył!”. 

Pewnego miłego wieczoru, po intensywnej nauce, przyszła mi ochota na jakiś lekki i przyjemny film. Uznałam, że bajka będzie idealna (choć nie ukrywając nieczęsto oglądam takiego typu ekranizacje). Był to strzał w dziesiątkę. Zapomniałam na chwilę o codziennych problemach i trudnościach i „wciągnęłam się w bajkę”. Fabuła jest bardzo, bardzo ciekawa i nawet jeśli ktoś nie lubi przygód wróżek, w tym filmie spodoba mu się wszystko. Zarówno piosenki, będące tłem wydarzeń, są idealne i bardzo szybko wpadające w ucho (dzieci szybko łapią tekst i melodię), jak i przepiękna kolorystyka świata, w jakim żyją postacie, są starannie dobrane i przemyślane. Bajka staje się przez to przyjazna, zachwycająca i budząca ciekawość. Uczy, że nikogo nie należy osądzać po wyglądzie, ani po tym, co myślą inni. Trzeba kogoś osobiście poznać, by móc powiedzieć o nim coś więcej. Sama wzruszyłam się pod koniec filmu, mimo że jestem już uczennicą liceum. Myślę, że w bajce tej każdy odkryje swoją wrażliwość. Dla najmłodszych widzów mogą też pojawić się momenty grozy, ale oglądając wspólnie z rodzicami każde wydarzenie w filmie będzie niezwykłe.


Źródło ilustracji: www.stopklatka.pl

To wspaniałe, dedykowane dzieciom dzieło, nie powstałoby bez pomysłu Steve’a Loter’a (reżyseria) oraz Elżbiety Pruśniewskiej (scenarzysty polskich dialogów). Całość uświetnił Joel McNeely wspaniałą oprawą muzyczną. Przed głównymi twórcami można chylić głowę.

Jako uczennica liceum, wolontariusz, starsza kuzynka i przyszły student medycyny (najprawdopodobniej!) serdecznie polecam tą bajkę, która jak pewnie wszyscy wiemy, pochodzi z produkcji Walta Disney’a. Oglądajcie i bawcie się dobrze!

                                                                                                     Agata Kuliberda, 1C


Źródła informacji:

- http://www.filmweb.pl/film/Dzwoneczek+i+bestia+z+Nibylandii-2014-715475
- http://pl.vidiox.tv/movies/tinker-bell-and-the-legend-of-the-neverbeast/cast


piątek, 24 kwietnia 2015

Plebiscyt na najpopularniejszy wśród uczniów film FS





Wystartował plebiscyt na najpopularniejszy wśród uczniów film z Filmoteki Szkolnej. 
O zwycięstwo walczy 25 produkcji. 


Pełną listę propozycji można odnaleźć na stronie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.


Więcej informacji tutaj.


Zachęcamy do aktywnego udziału!!!





czwartek, 23 kwietnia 2015

III miejsce w szkolnym konkursie na recenzję filmu animowanego - "Mary i Max"


Loser like me

Łatwo jest żyć będąc „innym”? Czy w świecie, w którym modna jest oryginalność i indywidualność istnieją jakieś granice „odstawania od pozostałych”? Czy ludzie, którzy bardzo się wyróżniają, są skazani na bycie outsiderami? I, przede wszystkim, czy na takie pytania może odpowiedzieć nam animacja, kojarząca się z prostym, zabawnym kinem? Adam Elliot w swym komediodramacie „Mary i Max” udowadnia, że owszem, może!

Źródło ilustracji: www.filmweb.pl


Australijska produkcja twórcy oscarowego „Harviego Krumpeta” przedstawia nam losy dwójki zupełnie od siebie różnych i niezwykłych ludzi; ośmioletniej Mary Daisy Dinkle z Australii i czterdziestoletniego Nowojorczyka Max’a Horovitz’a. Dzieciństwo Mary nie jest usłane różami. Matka alkoholiczka i wciąż nieobecny ojciec nie interesują się problemami córki, jej kompleksami i samotnością. Mary nie ma przyjaciół, a jej rodzinie doskwiera bieda. Max, któremu również nigdy nie było lekko, wiedzie swój żywot w pojedynkę, zajadając hot dogami czekoladowymi swe smutki oraz zdenerwowanie przed cotygodniowymi spotkaniami dla Anonimowych Obżartuchów. Pewnego dnia, w wyniku zbiegu okoliczności, Mary pisze list do Max’a. Tak rozpoczyna się ich niezwykła przyjaźń. Film powstał w 2009 roku w Australii, skąd pochodzi Adam Elliot, reżyser i twórca scenariusza. Zyskał dobre opinie krytyków, doceniono go m.in. w Berlinie, gdzie wygrał Kryształowego Niedźwiedzia na festiwalu Berlinale. 

Źródło ilustracji: www.pinterest.com

Początkowo sceptycznie podchodziłam do filmu. Spodziewałam się niczym niewyróżniającej spośród innych animacji, łzawej opowieści dla dzieci. Tym większe było moje zaskoczenie, kiedy okazał się on wspaniałą opowieścią, przekazującą bardzo ważne treści w nienachlany i zrozumiały dla przeciętnego widza sposób, dzięki czemu odbiorcami mogą być zarówno dorośli, jak i dzieci. Bardzo ważne jest to, że pogłębia on naszą wiedzę o zespole Aspargera, łagodnej odmianie autyzmu, na którą cierpi Max. Choroba jest źródłem większości kłopotów mężczyzny oraz jego bezradności. Niczym duże dziecko, obawia się innych ludzi i ma problemy z nawiązywaniem kontaktów. Nikt nie wie, że bohater choruje, nikt mu nie pomaga i nikt, zupełnie nikt go nie rozumie. Samotność i niedola pozwalają zbliżyć się do siebie tytułowym bohaterom; pragnącej przyjaciela Mary i niedostępnemu Max’owi, który dzięki szczerości i serdeczności dziewczynki, zaczyna jej ufać. Ukazuje nam to skalę problemów, z jakimi osoby te muszą się zmagać na co dzień. Twórca porusza jeszcze wiele innych poważnych spraw, jak alkoholizm matki Mary, czy odosobnienie i problemy psychiczne ojca dziewczynki. Kontrastuje z nimi niezwykle inteligentny humor, przewijający się przez cały film. Autor ukazuje sprawy z życia dorosłych oczami dziecka. Na tym oparty jest komizm animacji. Jednak największą zaletą tej produkcji jest jej strona techniczna. Wszystkie postacie oraz scenografia wykonane są z niesamowitą precyzją, a łagodna muzyka stanowi dobre tło dla całej historii. Jest to uczta dla oczu, 92 minuty doskonałego współgrania ze sobą każdej części, która składa się na ponury, a jednak piękny obraz. Zdjęcia do filmu trwały ponad rok, co sprawiło, że żaden, nawet najdrobniejszy szczegół nie umknął uwadze twórcy. 

Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

Ta uniwersalna opowieść o ludziach zupełnie różnych, ale równie samotnych, wywołuje we mnie wielkie emocje - od wzruszeń, po szczere rozbawienie. Jest dopracowana zarówno pod względem fabularnym jak i technicznym, a ważne wartości, które przekazuje sprawiły, że postrzegam tę produkcję jako niezwykle ambitną. Polecam ją wszystkim, szczególnie fanom dobrych animacji oraz osobom, które również zmagają się z poruszonymi w filmie problemami. Pomimo gorzkiego zakończenia, znajdziemy tam wiele pozytywnych przesłań. Oczywiście, nie łatwo być odmieńcem, ale dla każdego jest nadzieja. Nie ważne jak „dziwny” jesteś, zasługujesz na przyjaciela i w końcu go znajdziesz. Być może tak jak odnaleźli się Max i Mary – właśnie dzięki samotności?


                                                                                                     Izabella Adamczak


Źródła:

http://www.filmweb.pl/film/Mary+i+Max-2009-479892


wtorek, 21 kwietnia 2015

II miejsce w szkolnym konkursie na recenzję filmu animowanego - "Mary i Max"



 „Mary i Max”

 
„Mary i Max” to film animowany, jednak tylko z pozoru dla dzieci, który miał premierę15 stycznia 2009 roku, w Australii. Wyreżyserował go Adam Elliot. Ze względu na właśnie taki, a nie inny gatunek  filmowy, warto nadmienić tutaj osoby podkładające głosy do głównych bohaterów, czyli m. in. Barry Humphries, Toni Collette, Philip Seymour Hoffman. Główne role odgrywały jednak animowane postacie. 


Źródło ilustracji: imovies-guide.com
 
„Mary i Max” opowiada piękną, choć smutną historię o prawdziwej przyjaźni, takiej, która trwa pomimo wielu przeciwności, które stawia na drodze życie, nierzadko trudnej i wymagającej zrozumienia, jednak wciąż żywej. Główni bohaterowie mieszkają wiele kilometrów od siebie, jednak nie tylko odległość ich dzieli, a dosłownie prawie wszystko, zaczynając od wieku. Łączy ich jednak miłość do kreskówki „The Nobletts”, do czekolady oraz – prawdziwa, głęboka samotność. Max to czterdziestoletni obywatel Ameryki z wieloma problemami, między innymi z otyłością, depresją, a co okazało się później, również z zespołem Aspergera – postacią autyzmu. Od zawsze był samotny i jednym z jego głównych celów było właśnie odnalezienie przyjaciela. Natomiast Mary to mała dziewczynka z Australii, której życie również nie szczędzi trudów i przykrości. Zmaga się głównie z samotnością i wyśmiewaniem przez rówieśników, lecz również z trudnymi rodzicami – matką alkoholiczką i ojcem nieangażującym się zupełnie w życie rodzinne, lubiącym siedzieć samotnie i powypychać martwe ptaki. Mała dziewczynka na każdym kroku odczuwająca odrzucenie i wyobcowanie, pewnego dnia postanawia znaleźć przyjaciela przez list i tak właśnie trafiła na Maxa. Tak, zupełnie przypadkowo, zaczęła się ich piękna przyjaźń. Wszystko wydawało się układać dobrze, kiedy nagle Mary postanowiła studiować zaburzenia psychiczne i wydała książkę o swoim przyjacielu i jego przypadłości… 
Źródło ilustracji: www.canalplus.pl
 
Warto zwrócić uwagę na muzykę towarzyszącą filmowi, za którą odpowiedzialny jest Dale Cornelius. Muzyka jest utrzymana w stylu klasycznym i idealnie dopełnia momenty smutne i tragiczne, jak również te pozytywne, wywołujące uśmiech. Duże wrażenie zrobiły na mnie również plastelinowe postacie oraz utworzony plastelinowy świat, który odzwierciedla rzeczywistość, w każdym nawet najdrobniejszym szczególe. Każda scena była przemyślana i dokładna, i odpowiednio przekazywała przeróżne emocje. Choć jest to nietypowy sposób przedstawienia, intryguje i przedstawia świat w trochę karykaturalny sposób, co odbieram za zdecydowany plus, ponieważ nasze środowisko w dzisiejszych czasach często bywa tak wynaturzone i nieludzkie, że nierzadko zdaje nam się, że to wszystko to jakaś karykatura, jakieś jedno wielkie nieporozumienie. 
Źródło ilustracji: 3dplayer.pl

Animowany film, pomimo gatunku jaki reprezentuje, nie jest wcale radosną bajką dla dzieci opowiadającą tylko historię o pięknej, wyidealizowanej przyjaźni. Film przedstawia życie w pełni okazałości, choć być może nie jest to zbyt odpowiednie określenie. Przedstawia wszelkie aspekty życia, które nas bolą i krzywdzą. Historia jest niekiedy smutna i przygnębiająca, a w kolejnym momencie rozbawia do łez. Przyjaźń, którą przeżywają i doświadczają bohaterowie jest dla nich obojga piękna, lecz również często trudna i niezrozumiała, ponieważ to dla nich pierwsze takie doświadczenie. Max dostaje ataków, kiedy natrafia w listach od swojej małej Mary na rzeczy dla niego nowe, dziwne i niepokojące, natomiast Mary rozpacza, kiedy jej nowy, jedyny przyjaciel nie odpisuje przez dłuższy czas i obwinia siebie oraz nienawidzi za to. Film jest pełen sprzecznych emocji, które powodują, że odczuwa się podczas oglądania cały wachlarz uczuć. Mimo że jest o przyjaźni, wartości dla nas najważniejszej i na pewno pozytywnej, filmu nie można nazwać wesołym ani pozytywnym. Jest on przedstawiany w kolorach szarości, co potęguje odczuwanie krzywd doznawanych przez bohaterów, bohaterów tak nieporadnych i zagubionych, jak my sami, którzy są tak sympatyczni, że podświadomie czujemy, że ich krzywdy są niesprawiedliwe. Film, choć można go nazwać zebranymi w jednym miejscu smutkami i cierpieniami, jest bardzo ciepły, powiedziałabym wręcz krzepiący. Donośnie krzyczy, że pomimo wszystkich wad i niedoskonałości, mimo wszystkich naszych potknięć, błędów, często nieodwracalnych i przykrych, trzeba akceptować i w końcu nauczyć się kochać siebie . Ukazuje przyjaźń w czystej postaci, zwyczajną, a jednak niesamowicie niezwyczajną, pomimo wszystko. Przyjaźń, w której Mary i Max zdecydowali się w pełni zaakceptować siebie i dawali sobie wciąż mnóstwo szans, choć zdarzało im się wiele kłótni, i czasem przyjaźń bywała na skraju, zrozumieli to, jak ważny jest drugi człowiek i że bez drugiego człowieka, kiedy jest się samotnym, nie da się być kompletnym, szczęśliwym człowiekiem.
Źródło ilustracji: www.kino.pecetowiec.pl

Film „Mary i Max” uważam za zdecydowanie warty polecenia i w moim mniemaniu również godny obejrzenia. Postrzegam go jako wyjątkową pozycję, prostą i piękną w przekazie, ciepłą, niekrzykliwą, lecz na swój sposób delikatną i miękką, a także subtelną, czyli tak bardzo różniącą się od większości pojawiających się obecnie filmów – wulgarnych i aż nadto bezpośrednich, nie zmuszających do refleksji bądź przekomplikowanych. Dzieło porusza piękny temat i ukazuje go idealnie, właśnie tak jak powinna zostać przedstawiona przyjaźń, wieczna, niekończąca się wartość.

Film nie jest jednak przesłodzony, fabularnie nie przypomina bajki. Oceniam go jako w pełni dojrzały i głęboki oraz poruszający, choć czasem przytłaczający swoją szarością, lecz taka właśnie jest nasza rzeczywistość. Film można więc uznać za boleśnie prawdziwy.

                                                                                                   Natalia Chmurak, 1D



poniedziałek, 20 kwietnia 2015

I miejsce w szkolnym konkursie na recenzję filmu animowanego - "Piotruś i wilk"



Zapraszamy do lektury nagrodzonego tekstu:



,,Piotruś i wilk”


Stawić czoła bestii…Fascynuje zarazem dzieci, jak i dorosłych. Potrafi wycisnąć łzy już po 15 minutach seansu. I jeszcze długo po finalnej klatce błądzi w wyobraźni widza. ,,Piotruś i wilk” to nie tylko wspaniała animacja z polskim akcentem, to również niezwykle wzruszający i bogaty w moralizatorskie przesłanki film krótkometrażowy z 2006 roku. Zainspirowana, cudownym baletem Sergiusza Prokofiewa uwielbianego przez niemal pięć pokoleń widzów, scenograf i reżyser Susi Templeton stworzyła 32-minutowe arcydzieło zasłużenie nagrodzone Oscarem za ,,Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany”. 

Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

Po trzech latach przygotowań i opracowywania scenopisu obrazkowego tzw. storyboardu, do produkcji którego twórcy zdecydowali się na wykorzystanie grafiki komputerowej i wykonanie trójwymiarowego animatic – roboczej wersji filmu z użyciem uproszczonych modeli postaci, dekoracji i ruchów kamery, przystąpiono do realizacji. Zdjęcia do filmu powstawały przez 5 miesięcy w Łodzi w studiu filmowym Se-ma-for pod nadzorem Mikołaja Jaroszewicza, używając do tego aparatów cyfrowych Canon i obiektywów Nikon. Ta korelacja pozwoliła uzyskać nieprzeciętnie wyrazisty obraz i detale o rozdzielczości prawie 13 megapikseli na klatkę. 

Źródło ilustracji: www.film.gildia.pl

Wszystkie dekoracje stanęły w największej hali Łódzkiego Centrum Filmowego, zajmując powierzchnię o długości 22 i szerokości 16 metrów. Podstawę scenografii stanowił największy w historii polskiej kinematografii 11-metrowy horyzont. Zbudowany z naturalnych materiałów dom tytułowego bohatera, podwórko, zagroda, miasto oraz otaczający je ogromny las złożony z ponad tysiąca drzew sporządziła stuosobową ekipa łódzkich plastyków i scenografów pod bacznym okiem znakomitego Marka Skrobeckiego. Niezwykle misternie wykreowana animacja lalkowa i poklatkowa, należąca do najtrudniejszych w swym gatunku, powstała niemal bez pomocy komputera. Tym bardziej zachwyca aspekt fenomenalnego oddania emocji bohaterów doskonale skorelowanego z przejmującą muzyką. 

Kunsztownie wykonane marionetki pomniejszone w skali 1:5 z dłońmi i twarzami z silikonu, który wytworzył efekt naturalnej skóry oraz nakładanymi pojedynczo, przy pomocy pęsety, włosami niezwykle realistycznie ukazuje lalki łudząco przypominające żywego chłopca czy też dziadka. Idealnie wkomponowana klatka po klatce muzyka przygotowana została z udziałem znamienitej orkiestry symfonicznej Philharmonia Orchestra pod batutą Marka Stephensona, a 24-ścieżkowe nagranie miało miejsce w kościele All Hallows Church w Londynie.

Źródło ilustracji: www.film.gildia.pl

Pierwsze kadry "Piotrusia i wilka" stanowią uwerturę wprowadzającą widza w klimat i tematykę filmu. Oto zagroda pogrążona w śnieżnej zamieci, w oddali słychać wycie wilków. Starszy pan wypatruje ich ze strzelbą, próbując obronić swego dobytku przed napaścią intruzów. Wszystko to obserwuje przez okno kilkuletni chłopiec. Jego niebywale błękitne tęczówki, śledzące każdy ruch świata za szybą, kryją w sobie lodowatą tajemniczość, jakąś głębię wyrażającą tęsknotę, nieuchwytne pragnienie znalezienia się po drugiej stronie ogrodzenia - synonimicznej wolności. Chłopięce oczy przypominają ślepia wilka, co przywodzi na myśl skojarzenie, iż postacie te mają jakiś pierwiastek wspólny. W odróżnieniu od Piotrusia, wilk swobodnie przemierza leśne ostępy, nie czując lęku i niepewności, które towarzyszą nieśmiałemu dziecku podczas feralnego spaceru w mieście. Miasto przesiąknięte grozą i niegościnnością, ,,atakuje” chłopczyka już od bram swym agresywnym usposobieniem. Jedyne pocieszenie samotny chłopiec odnajduje z zacisznym dziadkowym domku na skraju lasu wśród zwierzęcych przyjaciół - Gąski i Ptaszka ze zranionym skrzydłem. Razem z nimi obserwuje intrygujący leśny świat zza wyrwy parkanu. Ciekawość, zmącona strachem, rozbudza wyobraźnię dziecka. Pewnego dnia skuszony wizją rajskiej wolności, kradnie dziadkowi klucze do furtki i wraz z gromadką przyjaciół udaje się w upragnione miejsce. Beztroskiej zabawie na ślizgawce towarzyszą swawolne nuty baśniowej muzyki instrumentów dętych i smyczkowych. Przepięknie zilustrowano gesty bohaterów, skrupulatnie dopracowano zobrazowanie mimiki i ruchu, co do najdrobniejszego strzepnięcia piórek sympatycznej Gąski. Sielankę przerywa zdenerwowany staruszek, zabierając wnuczka z prowizorycznego lodowiska. Za ogrodzeniem pozostają zwierzątka, którym chłopiec przygląda się znów tylko przez szczelinę w płocie. Ni stąd ni zowąd wzrok dziecka napotyka wilka. Kiedy Piotrusiowi nie udaje się wyrwać ptasiego przyjaciela ze szpon leśnego drapieżnika, ogarnięty bólem i wściekłością chłopiec decyduje się stawić czoła groźnemu przeciwnikowi… 

Źródło ilustracji: www.culture.pl

Suzi Templeton spytana o kulisy powstawania filmu przyznaje, że ,,jednym z większych wyzwań było udramatyzowanie skomplikowanej relacji między Piotrusiem i wilkiem oraz doprowadzenie jej do punktu kulminacyjnego, który poruszy dzisiejszą widownię. Koniec końców Piotruś musi zdecydować, czy uwolnić wilka…” 

Adaptacja baśni muzycznej Prokofiewa gra na delikatnych strunach emocji widza, rozpalając w nim na przemian ogień zemsty czy też płomyki litości i współczucia. Reżyserka doskonale podsumowuje przesłanie animacji, jako filmu, który ma ,,zbadać nasz strach i fascynację dziką bestią oraz towarzyszyć młodemu chłopcu, który odkrywa swoją siłę i prawdziwą osobowość.” Ujmująca baśniowym klimatem animacja niesie bogate możliwości interpretacyjne. To opowieść o dorastaniu i metamorfozie bohatera, sile przyjaźni, szacunku do Matki Natury, pierwotnej sile oraz drodze prowadzącej do jej ujawnienia i akceptacji. Taką siłę w rozstrzygnięciu animacji znajduje w sobie Piotruś, przedtem jednak musi przedrzeć się przez ścieżkę pełną bólu i rozczarowań. Nadzwyczajny oddźwięk polsko-brytyjskiej koprodukcji fascynuje tym bardziej, że film oddziałuje na odbiorcę ,,jedynie” obrazem i muzyką. Słowa zdają się być zbędne, by utkwić w sercu widza. 

420 ujęć filmu, z których każe trwa średnio 100 klatek lub 4 sekundy to majstersztyk dopracowany w każdym calu.


                                                                                                    Martyna Soloch, 1F


Bibliografia:


Źródła obrazów ( według kolejności w tekście):



Wyniki konkursu na recenzję filmu animowanego


A zatem - po burzliwych dyskusjach, rozmyślaniach
i głębokiej analizie podjęłyśmy decyzję w sprawie

szkolnego konkursu na recenzję filmu animowanego.


Oto wyniki:


1 miejsce: Martyna Soloch, klasa 1F
2 miejsce: Natalia Chmurak, klasa 1D
3 miejsce: Izabella Adamczak

Wyróżnienie: Agata Kuliberda, klasa 1C 


WSZYSTKIM UCZENNICOM SERDECZNIE GRATULUJEMY
dziękując za udział w konkursie i bardzo ciekawe recenzje!

Niebawem nagrodzone teksty opublikujemy na naszym blogu.



Agata Migdalska
Barbara Górecka



Konkurs został zorganizowany w ramach tegorocznej edycji programu:


"Dwójka w kadrze. Scena 2 - zabawy z animacją"
http://dkf2lo.blogspot.com/p/filmoteka-szkolna-akcja.html

Nagrody w konkursie zakupiliśmy dzięki środkom Rady Rodziców 
- DZIĘKUJEMY za wsparcie!


sobota, 18 kwietnia 2015

Recenzja filmu "Birdman"



"Birdman"




"Birdman" – film uznany przez Amerykańską Akademię Filmową za najlepsze dzieło tego roku, wychwalany przez krytyków za znakomitą rolę Michaela Keatona. Ile w tych stwierdzeniach prawdy? Szczerze mówiąc, gdy zaczynałam oglądać obraz Alejandro Inarritu spodziewałam się zawodu, spodziewałam się filmu przereklamowanego, dłużącego się, pełnego sztucznej powagi. Z przyjemnością przyznaję, że bardzo się myliłam.


Źródło ilustracji: www.filmweb.pl


"Birdman" to historia Riggana Thompsona, starzejącego się gwiazdora znanego z roli superbohatera – tytułowego Birdmana. Jego kariera praktycznie skończyła się w momencie, w którym zrezygnował z dalszego grania tej postaci. Poznajemy go w momencie, gdy przygotowuje się do wystawienia na Brodway’u własnej adaptacji opowiadania Raymonda Carvera, w którym ma także zagrać główną rolę. Obserwujemy jego zmagania z doborem obsady, nieudanymi prapremierami, bezlitosnymi krytykami, oraz – przede wszystkim – z samym sobą.Światowa premiera filmu miała miejsce 27 sierpnia 2014 roku, zaś w Polsce film ukazał się 23 stycznia 2015. W rolach głównych wystąpili m. in. Michael Keaton, Edward Norton i Emma Stone.



Źródło ilustracji: abort-retry-flail.co.uk 


Tym, co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy podczas oglądania filmu, był bardzo specyficzny  sposób prowadzenia kamery, która zdawała się podążać za bohaterami, przez co zdawało mi się, jakbym oglądała świat ich oczami. Zdecydowana część akcji rozgrywa się wewnątrz teatru, pełnego krętych, wąskich korytarzy, toteż po jakimś czasie odniosłam wrażenie, jakbym obserwowała aktorów teatralnych, nieustannie wędrujących przez kulisy aby co jakiś czas pojawiać się na scenie. Film bardzo przypominał mi przygotowania do wystawienia sztuki, jakbym oglądała jedną, wielką, niekończącą się próbę – aktorzy wchodzili do pomieszczenia, dokonywała się między nimi interakcja, a potem wychodzili by znów wędrować korytarzami teatru. Każda kolejna scena zdawała się być maleńkim aktem przedstawienia, po którym następował antrakt, a aktorzy przygotowywali się do kolejnego pojawienia się przed widownią. Praca kamery, tak dynamiczna podczas przejść między kolejnymi planami, zamierała po ‘ustawieniu’ sceny, co jeszcze bardziej potęgowało ten efekt. 


Gra aktorska w "Birdmanie" stoi na bardzo wysokim poziomie, jednakże na szczególna uwagę zasługuje Michael Keaton. Tak naprawdę, można odnieść wrażenie, że do pewnego stopnia gra on samego siebie – zwłaszcza, jeśli przypomnimy sobie jego rolę Batmana, który wydaje się być bezpośrednią inspiracją dla filmowego Birdmana. Przyjęcie tej roli z pewnością wymagało sporej odwagi, jako że "Birdman" bezlitośnie ukazuje starzenie się, przemijanie byłego gwiazdora i jest to starzenie się niezbyt ładne i niezbyt przyjemne, w bardzo niehollywoodzkim stylu. Mamy tu do czynienia z bezwstydnym ukazaniem zarówno psychicznej jak i fizycznej niedołężności bohatera, którego ciało tak dalekie jest od kreowanego przez dzisiejsze media ideału. Znakomitym przykładem będzie tu scena, w której Riggan zmuszony jest podczas prapremiery swego przedstawienia wejść do teatru głównym wejściem w samej bieliźnie. Gdy główny bohater, praktycznie nagi, biegnie w deszczu jedną z głównych ulic Nowego Yorku, wokół niego dostrzec można całe spektrum ludzkich reakcji, począwszy od tych, którzy szydzą i naśmiewają się, aż po tych, którzy pragną zrobić sobie zdjęcie ze swoim idolem. Scena ta może być jednocześnie odbierana jako metafora drogi, którą przeszedł Riggan Thompson – od uwielbianego przez tłumy gwiazdora, aż po podstarzałego aktora, który za wszelką cenę stara się zrobić w życiu ‘coś ważnego’.



Źródło ilustracji: www.hitfix.com


Tu chciałabym przejść do bardzo istotnej kwestii, jaką jest tematyka filmu. "Birdman" jest bowiem opowieścią właśnie o pragnieniu zrobienia czegoś ‘dobrze’. Riggan to w gruncie rzeczy bardzo nieszczęśliwy człowiek – rozwiedziony, starzejący się były gwiazdor, z silnym poczuciem, że nie sprawdził się w życiu – zarówno jako mąż, jak i ojciec czy chociażby aktor. Jego największym pragnieniem jest zrobienie w życiu jeszcze czegoś ważnego, udowodnienie innym i samemu sobie, że nie do końca zawiódł, zaś środkiem dla realizacji tego celu ma być sztuka, którą chce wystawić. Cały film jest jakby jedną wielką próbą – zarówno przedstawienia, jak i w pewnym sensie próbą samego głównego bohatera, usiłującego odciąć się od wizerunku filmowego superbohatera, starającego się naprawić relacje z córką, udowodnić sobie, że jest ‘kimś więcej, kimś ponad wszystkimi’ jak sam w pewnym momencie stwierdza. Jego wysiłki graniczą z obsesją, Riggan przez cały czas trwania swojej ‘próby’ balansuje na granicy szaleństwa, zaś tytułowy Birdman wciąż czai się na obrzeżach jego świadomości. Ciągłe ujęcia, gorączkowa krzątanina aktorów, bardzo specyficzna muzyka, składająca się głównie z surowych, perkusyjnych rytmów – wszystko to potęguje wrażenie, że uczestniczymy w jednej wielkiej próbie sztuki teatralnej, o czym wspominałam już powyżej. Jednocześnie zaś jesteśmy świadkami upadku Riggana, który nie mogąc poradzić sobie z przeciwnościami coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością. I właśnie wtedy, gdy wydaje nam się, że Riggan osiągnął dno, wtedy, kiedy osobiście byłam przekonana, że wiem już, do czego zmierza film, reżyser serwuje nam zaskakujące, dwuznaczne zakończenie – jednocześnie intrygujące jak i pozostawiające lekki niedosyt, w pewien sposób nawet drażniące – które sprawia, że z opowieści o upadku, ‘Birdman’ staje się opowieścią o przemianie, o pozostawieniu za sobą pewnego etapu życia, uwolnieniu się od oczekiwań ogółu. Cały film wydaje się mieć dwie płaszczyzny – dosłowną i symboliczną – co jest jeszcze podkreślone przez zestawienie scen realistycznych z tymi mocno surrealistycznymi.



Źródło ilustracji: www.clevescene.com


"Birdman" jest filmem bardzo dobrym. Niejednoznacznym, nasyconym cynicznym humorem, balansującym na granicy realizmu, umiejętnie łączącym elementy dramatu i czarnej komedii. Dla mnie jest on także bardzo przyjemnym zawodem – spodziewałam się filmu rozbuchanego do granic możliwości, sztucznie poważnego, tymczasem otrzymałam wspaniałą, wielopłaszczyznową opowieść. 

Koniec końców, "Birdman" okazał się być zdecydowanie wart polecenia.


                                                                                               Paulina Kwiecińska, 1D


piątek, 17 kwietnia 2015

Recenzja filmu "Doubt"



"Doubt"
("Wątpliwość")



To amerykański dramat w reżyserii i według scenariusza Johna Patricka Shanleya. Został on opracowany na jego własnej sztuce teatralnej. Premiera odbyła się 30 października 2008 roku, natomiast w Polsce 20 lutego 2009. Główne role grają Meryl Streep (siostra Aloysius Beauvier), Philip Seymour Hoffman (ks. Nicholas) i Amy Adams (siostra James). Muzykę do filmu skomponował Howard Shore, zdjęcia wykonał Roger Deakins, natomiast scenografię stworzyli Peter Rogness, David Gropman i Ellen Christiansen. Kostiumologiem była Ann Roth. Film ten w subtelny, ale niezwykle mocny sposób przedstawia problem pedofilii w Kościele, który nasilił się w ostatnich czasach. 



Źródło ilustracji: www.filmweb.pl
Źródło ilustracji: nevertoooldtorock77.blogspot.com


Akcja filmu ma miejsce w 1964 roku, podczas trwania w Watykanie Soboru Watykańskiego II oraz przetaczania się w USA zmian, mających zapobiec dalszym uprzedzeniom rasowym m.in. odważna walka z rasizmem. Do parafii w Bronxie przybywa ksiądz Nicholas - wielki zwolennik, często bardzo kontrowersyjnych, zmian w Kościele katolickim. Nie mamy pewności czy duchowny jest teologicznym modernistą, jednak szczyci się niezwykłym talentem przemawiania kazań, które przypominają wczesne kazania Karola Wojtyły. Błyskotliwy, wyluzowany, trafiający do młodzieży ksiądz szybko staje się gwiazdą szkoły. Uprawia z uczniami sport, koszykówkę, żartuje z nimi, jest otwarty na fizyczny kontakt z uczniami. Jest to jednak zabronione w restrykcyjnej szkole, w której dotychczas standardy wyznaczała kostyczna, zimna, surowa i zdystansowana siostra Aloysius Beauvier. 

Źródło ilustracji: www.poral.eu

Od początku widzi zagrożenie dla dzieci w duchownym. Narastające napięcie miedzy kapłanem a zakonnicą przeradza się w otwartą wojnę, gdy siostra zaczyna podejrzliwie patrzeć na bliską relację księdza z pierwszym czarnoskórym chłopcem - Donaldem, we włosko-irlandzkiej szkole. Chłopiec jest dość wrażliwy, do wszystkiego podchodzi bardzo emocjonalnie, wpatrzony w duchownego pragnie zostać księdzem. Siostra Aloysius prosi swoją prawą rękę - bezpośrednią i naiwną siostrę James o pomoc, by śledziła kapłana. Pewnego dnia Donald został wezwany na plebanię do ks. Nicholasa, wraca z niej pod lekkim wpływem alkoholu. Po jakimś czasie siostra zauważa, że duchowny wkłada do szafki chłopca jego koszulę. Podczas kłótni z siostrą Aloysius kapłan wyznaje, że chłopak został złapany na piciu alkoholu. Mógłby zostać pozbawiony możliwości sprawowania się w roli ministranta, ukrywając w ten sposób niewygodne fakty. Dyrektorka szkoły jest jednak nieugięta i mówi wprost, że znajdzie dowód na to, że uwielbiany przez wszystkich uczniów ksiądz jest pedofilem. Wówczas zaczyna się walka pomiędzy konserwatywną siostrą Aloysius, a liberałem ks. Nicholasem.

Źródło ilustracji: www.filmykino.pl

Nie można zaprzeczyć profesjonalizmowi i kunsztowi gry aktorskiej odtwórcom głównych ról. Meryl Streep i Philip Seymour Hoffman. Uznawani za jednych z najwybitniejszych współczesnych aktorów. Mimika twarzy, intonacja i barwa głosu, gesty. To wszystko tworzy niesamowity sposób wyrażania uczuć, emocji, opinii, czyli mowy ciała. Talent stanowi podstawę, jednak jego rozwój prowadzi do osiągnięcia sukcesu. Perfekcja znaku, gestu, nawet mrugnięcia oka, skinienia palca czy opuszczenia głowy stanowi nieodzowny i niepodważalny element gry aktorskiej. Doskonałe kreacje aktorskie pary głównych bohaterów zasługują na każdą nagrodę filmową. Kolejnym nieodzownym elementem stworzenia dobrego filmu jest scenografia, bo to właśnie ono nadaje klimat i nastrój jaki możemy poczuć podczas oglądania. Rewelacyjnie zaaranżowane wnętrza, w jakich rozgrywa się akcja, szczegóły, dzięki którym przedstawiane pomieszczenia są odbiciem rzeczywistości. Pojedyncze elementy, na które w codziennym życiu nie zwrócilibyśmy uwagi stanowią klucz w odbiorze i zrozumieniu tego obrazu. Sposób urządzenia gabinetu siostry Aloysius doskonale przedstawia jej usposobienie i konserwatyzm. 

Źródło ilustracji: www.stopklatka.pl

To niezwykłe jak otoczenie, tło odgrywa ważną rolę na nasze emocje i zachowanie. Jak muszą się czuć duchowni niesłusznie oskarżeni o pedofilię, którzy zostali medialnie osądzeni i pozbawieni ludzkiej godności? Jak czują się ci, którzy poświęcili swoje życie, by pomagać słabszym i są teraz posądzani o krzywdzenie tych najmniejszych, bezbronnych istot? To małe arcydzieło pomaga również, mimo wątpliwości, zrozumieć ten dramat, nieświadomi jak często wokół nas on się rozgrywa. Nie ważne po jakiej stronie stajemy oglądając „Wątpliwość”, nie ważne jakie wątpliwości nami targają - ten film zmienia sposób zrozumienia problemu pedofilii w Kościele katolickim. Żadne, nawet najbardziej błyskotliwe dzieło wybitnego teologa czy czującego siłę dzisiejszej, medialnej propagandy katolickiego publicysty, nie jest w stanie konkurować z niezwykłą energią, mocą tego obrazu. 

„Wątpliwość” to najważniejszy film o Kościele katolickim w ciągu ostatnich 25 lat
w Hollywood.

                                                                                              Karolina Szumigała, 1B

Pozycje bibliograficzne:

Adamski Łukasz, "WĄTPLIWOŚĆ doskonała opowieść o problemie pedofilii w Kościele", "Bóg w
Hollywood", z dnia 01.10.2013 [online], [dostęp 25.03.2015], dostępny w Internecie:
http://wnas.pl/artykuly/2954-watpliwosc-doskonala-opowiesc-o-problemie-pedofilii-w-kosciele
Dobrowolski Mateusz, Słownik synonimów, Katowice 2008
Wikipedia - wolna encyklopedia, "Wątpliwość (film)", z dnia 06.03.2014 [online], [dostęp 25.03.2014], dostępny w Internecie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%85tpliwo%C5%9B%C4%87_(film)

środa, 15 kwietnia 2015

"Gra Endera" - nie tylko dla fanów science-fiction



"Gra Endera" - nie tylko dla fanów science-fiction


Ostatnio miałam okazję obejrzeć film „Gra Endera” w reżyserii i ze scenariuszem Gavina Hooda. Miał on swoją premierę w październiku 2013 roku, lecz powstał na podstawie znacznie starszej powieści science-fiction Orsona Scotta Carda pod tym samym tytułem.

Fabuła toczy się w przyszłości (ale nie bardzo dalekiej) – erze dalekich lotów w kosmos i napadów kosmitów. Akcja rozpoczyna się od zapoznania nas z głównym bohaterem – tytułowym Enderem, a także z jego najbliższymi. Ender jest trzecim dzieckiem swoich rodziców, co jest o tyle istotne, że mógł się urodzić tylko dzięki specjalnemu pozwoleniu rządu, gdyż z powodu przeludnienia planety wolno było mieć tylko dwójkę dzieci. Dowiadujemy się, że Ender, podobnie jak wiele innych dzieci, jest non-stop kontrolowany za pośrednictwem specjalnego czujnika, który ma pomóc ocenić jego zdolności przywódcze. Najzdolniejsze z nich podejmują naukę w Szkole Bojowej – ośrodku szkoleniowym, gdzie dzieci są przygotowywane do roli dowódców w walce z obcą rasą, którą już raz ludzkości udało się pokonać, ale ogromnym kosztem i tylko dzięki geniuszowi jednego człowieka. 

Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

Po tej wojnie postanowiono zabezpieczyć się na przyszłość i jak najwcześniej przygotować się na kontratak „robali”, jak nazywano obcych. Szukano następcy wybitnego dowódcy. Po przeprowadzeniu wielu badań i analiz naukowcy doszli do wniosku, że najlepszymi przywódcami są dzieci, ze względu na ich kreatywne i nieszablonowe myślenie. Ciekawą postacią jest pułkownik Graf, który poświęcał większość swojego czasu na znalezienie wybitnie zdolnych dzieci, które zabierał ze sobą do Szkoły Bojowej. To właśnie on stworzył ten system i kierował nim, decydował o wszystkim i sam zajmował się badaniem inteligencji kandydatów. Pewnego dnia puka do drzwi Endera oznajmiając mu, że dostał się do Szkoły Bojowej. Chłopiec ma wybór – całe życie spędzić jako „trzeci”, wystawiać się na szyderstwa rówieśników i znosić terror starszego brata lub zostawić wszystkich swoich bliskich, w tym ukochaną siostrę, nie zobaczyć ich przez kilka kolejnych lat i stać się młodym dowódcą. Wybrał szkołę. 


Źródło ilustracji: paradoks.net.pl

Dalsza część filmu jest pełna akcji, wojny, problemów psychologicznych, zwłaszcza tego, czy moralne jest, aby dzieci dźwigały ciężar odpowiedzialności, jaki spoczywa na dowódcy. W Szkole Bojowej nie jest łatwo, trzeba być sprawnym, nie ma się żadnego kontaktu z bliskimi, a po za tym nawet w kosmosie znajdą się kolejni prześladowcy Endera. Po za tym cały czas słyszymy potajemne rozmowy przełożonych, które wprowadzają grozę, a także pokazują jak wielki pośpiech kieruje działaniami bohaterów. Zakończenie filmu (którego naturalnie nie zdradzę) jest wyjątkowo zaskakujące.

Warto też zwrócić uwagę na wyjątkowo dobrą obsadę aktorską: Asa Butterfield, jako Andrew "Ender" Wiggin, Harrison Ford jako pułkownik Hyrum Graff, Hailee Steinfeld, jako Petra Arkanian, a także Abigail Breslin jako Valentine Wiggin. Wszyscy aktorzy doskonale wcielili się w swoje role, a z ich twarzy można było wyczytać emocje, które idealnie pasowały do danej sceny.

Wadą tego filmu jest według mnie wiele nieścisłości z książką, co niestety często się zdarza przy ekranizacjach powieści. Brakuje mi także przedstawienia widzowi losów rodzeństwa Endera, które (jak wiedzą czytelnicy) wcale nie były mniej ekscytujące i niezwykłe od historii głównego bohatera. Poza tym, osoby które nie czytały książki, mogą mieć problem ze zrozumieniem wszystkich wątków, ponieważ akcja jest wyjątkowo dynamiczna i nie wszystko jest w filmie dokładnie wyjaśnione. 


Źródło ilustracji: prawdziwefilmy.pl

Nastrój filmu i dynamizm akcji doskonale uzupełniają plany filmowe, jakie zastosowano w tej produkcji. Plan daleki pojawia się najczęściej kiedy obserwujemy unoszącą się przestrzeni stację kosmiczną – Szkołę Bojową. Plan ogólny pojawia się głównie podczas scen batalistycznych w czasie treningów w sali z zerową grawitacją. W scenach dialogowych dominuje plan amerykański, dzięki temu dobrze widzimy obydwoje lub więcej rozmówców i skupiamy się bardziej na ich słowach. Przy niektórych szczególnie ważnych i emocjonalnych dialogach zastosowano także plan średni, żeby lepiej oddać mimikę. Widać to głównie podczas rozmów dzieci. Kiedy nasza uwaga powinna być skoncentrowana na emocjach jednej osoby, jest ona przedstawiona w planie bliskim, wtedy najlepiej widzimy z jakimi problemami musi sobie radzić. W takim zbliżeniu widzimy twarze głównych bohaterów i ich reakcje na szczególnie poruszające wydarzenia. Mamy też do czynienia z nielicznymi przypadkami zastosowania planu detal, kiedy reżyser chce zwrócić naszą uwagę, na jakiś bardzo istotny szczegół. 

Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

Uważam, że film jest bardzo dobry, pełen dynamicznej akcji i ukazujący ciekawe problemy, z którymi być może w przyszłości przyjdzie się nam zmierzyć. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Nie brakuje scen walki i statków kosmicznych, ale pojawiają się także problemy moralne i silne emocje. Myślę, że ten film najbardziej spodoba się ludziom młodym, ale oczywiście nie tylko im. Polecam go wszystkim, nie tylko fanom science-fiction. Może poszerzyć nasze spojrzenie na świat.


                                                                                             Agnieszka Gapińska, 1B