czwartek, 11 czerwca 2015

Chcę dostać Oscara i już!



Chcę dostać Oscara i już!


Każdy z nas chce być doceniany, chce piąć się na szczyt, często nie zważając na przeciwności. Chcemy być lepsi, ba - najlepsi! 

Chcemy sięgnąć gwiazd, choć nie ukrywajmy, że były już przykłady w historii człowieka, w których budowa konstrukcji aż do niebios nie skończyła się najlepiej… Kto by jednak spoglądał w przeszłość, gdy przed prawdziwym człowiekiem sukcesu już maluje się wizja zwycięskiego jutra. Ten ledwo widoczny, aczkolwiek istniejący w dalekiej odległości horyzont ma zapewne przed sobą wielu artystów decydujących się na wzięcie udziału w filmowym przedsięwzięciu. Nie bacząc na to, czy jest się reżyserem, aktorem czy muzykiem, w głębi każdej ludzkiej duszy znajduję się na dnie nutka próżności (Drogi czytelniku! Nie próbuj zaprzeczać, bo Matka Teresa była tylko jedna), która staję się olejem napędowym silnika sławy. I tak jak fanatycy samochodów mają swoje Porsche, a wielbicielki torebek śnią o małej, czarnej Chanelce, tak i ludzie filmu spędzają godziny na rozmyślaniu: jakby tu zdobyć Oscara??? 


Hmmm… przekupić?- może, może, ale co jeśli gazety się dowiedzą, 
opiszą mnie i… będę skończony/a! Wykluczone! To może rozpłaczę 
się i powiem jak bardzo, bardzo mi zależy, to mi dadzą z litości?! 
Nie, przecież nie mogę się tak poniżyć… 
W takim razie co zrobić, aby zdobyć tą piekielną statuetkę?



Źródło fotografii: rotundamedia.com.au
Zasięgnąwszy informacji u niezastąpionego wujka Google, usłyszałam następującą odpowiedź. Teraz proszę o skupienie wszystkich, którzy po cichu albo i całkiem głośno dumają o aktorskim Oscarze. Jest wiele, dróg, co prawda zawiłych, ale i zróżnicowanych, dlatego już na samym początku pragnę dodać otuchy tym, którzy jeszcze przed chwilą wycierali koronkową chusteczką spływające po policzkach łzy. Teraz jedynie głęboki oddech i… czas ukazać światu odwiecznie skrywany sekret, a właściwie sekrety. Wyjawię Wam trzy, ale wiedzcie, że nie są one jedyne (Holokaust wraz ze swoją drastycznością jeszcze nigdy nie zwiódł, ale dziś czas na inne perełki): 

1. Zmień się! 

Jest to metoda, która polega na zdecydowanej metamorfozie. Wytyczna jest tylko jedna, poświęć się dla roli i spraw, by ludzie otworzyli usta ze zdziwienia. W ramach tego sposób masz spore pole do popisu:

- schudnij
- przytyj
- zbrzydnij

Czy wspominałam już jakie to proste? Tylko spójrz i uwierz, że Ty też jesteś w stanie wziąć się za siebie i… zbrzydnąć?! Tak, chcesz Oscara to cierp! Przecież szacunek społeczeństwa, przychylność krytyków i zdjęcie ze złotym cackiem w ręce musi mieć swoją cenę. Jeśli jednak mimo usilnych prób, nadal masz świetną sylwetkę, a twoja skóra nie ma zamiaru stracić blasku. Próbuj z następną techniką. 

Matthew Mcconaughey. Źródło fotografii: http://www.flesik.pl

2. Wciel się w autentyczną postać! 

Wystarczy się rozejrzeć, a wokół już same potencjalne kreacje. Nie czekaj, aż ktoś życzliwie napisze Ci rolę, sam się za to zabierz, a tutaj to naprawdę łatwizna. Scenariusz już masz, wystarczy go spisać, a być może już niedługo dołączysz do grona gwiazd, które zdobyły statuetkę za historyczne role? Meryl Streep, Colin Firth, Eddie Redmayne, a właściwie  Margaret Thatcher, król Jerzy VI i Stephen Hawking. Świat jest pełen inspiracji, tylko zacznij je dostrzegać albo wracasz do punktu wyjścia (gorliwy lament z haftowaną chusteczką). 

Meryl Streep. Źródło fotografii: www.telegraph.co.uk

3. Chwyć ludzi za serce! 

Pokazując swój talent, podczas wcielania się w postać chorą, zmagającą się nie tylko ze schorzeniem, ale także ludźmi, a czasem i całym światem. Walcz jako bohater, by jak najbardziej oswoić się ze śmiercią i iść jej na spotkanie z odwagą. Podążaj za wielkimi: Tomem Hanksem ("Filadelfia") czy Julianne Moore ("Still Alice"). Nie bój się otworzyć, bo świat czeka na Ciebie. Także ta złota statuetka, może już niedługo zacząć mienić się w Twoich dłoniach, choć akurat w tej technice traci ona jakoś swoje magiczne właściwości i ustępuje szacunkowi do człowieka jako organizmu żywego, który kocha, cierpi i umiera. Tutaj możesz zdobyć coś znacznie cenniejszego, wystarczy, że swoje ogromne skrzydła skupisz pod bawełnianym płaszczem i pozwolisz im grać pierwsze skrzypce przy innej okazji, koncentrując uwagę na postaci, a nie jej samym sobie. Po prostu usuń się na drugi plan…

Tom Hanks. Źródło fotografii: www.movieforums.com

Dobra, dobra wiem (doskonale pamiętam o tej próżności) zrobiło się już sentymentalnie i prawdziwie, a przecież tekst nie ma być kryterium słuszności, tylko proszkiem do pieczenia, który po zmieszaniu z ciastem, pobudza je do wzrostu! Dlatego jeśli jeszcze nie zacząłeś obżerać się chipsami w rozciągliwych dresach, czytać biografii osobistości albo przygotowywać się do komediowej roli śledząc poczynania polityków (czyż nie byliby świetnym materiałem na oscarową komedię?), to chociaż prześledź swoją historię chorób u lekarza rodzinnego. Jeśli nadal nie czujesz się przekonany, to ponownie wróć do punktu wyjścia i zastanów się czy ten żarliwy lament, nie jest jednak Twoim przeznaczeniem? Ewentualnie istnieje jeszcze jedna najbardziej utajona opcja. W grzecznej i posłusznej modlitwie zapytaj Pana Boga czy nie mógł by Cię na chwilę zrobić Meryl Streep albo Tomem Hanksem, chyba masz największe szansę na zgarnięcie nagrody, choć z drugiej strony siła determinacji jest nieodkryta, szczególnie jak się chce dostać Oscara…


                                                                                             Ewa Orzechowska, 1D



Bibliografia:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz