"Chłopiec w pasiastej piżamie"
„Miarą dzieciństwa są dźwięki, zapachy i widoki, dopóki nie nadejdzie mroczna epoka rozsądku.”
John Boyne
Dzieci widzą świat po swojemu. Nie gonią za pieniędzmi, awansem czy świętym spokojem. Nie zarzucają losowi niesprawiedliwości czy braku materialnej równości. Przyjmują wszystko takie jakim jest, ciesząc się każdą chwilą, a nie jak dorośli zrzędząc, że mogłoby być lepiej. Są odkrywcami, którzy każdego dnia z wielką pasją wyruszają po nową porcję przygód, stając się nauczycielami dla samych siebie. Wbrew pozorom doskonale wiedzą, co w życiu jest wartością nadrzędną. Priorytetem okazuje się nie być zasobność portfela lub społeczne poważanie, ale miłość rodziców czy… prawdziwa PRZYJAŹŃ. Tymczasem prawdziwa przyjaźń, jak w przypadku Bruna i Szmula, potrafi przezwyciężyć wszystko, począwszy od kolczastego ogrodzenia, a skończywszy na śmierci.
Zacznijmy jednak od początku…
Jak to w życiu bywa, tak i filmie Marka Hermana mamy zderzenie dwóch światów: panów i sług. Urodzonych „lepiej i gorzej”. Przetrwałych i zgładzonych. Dziecięca beztroska i ciekawość nie dostrzega jednak podziału i różnic; ceni za to jaki jest człowiek, a nie jako kto się urodził. Ośmioletni Bruno ma prawie wszystko: nazwisko, dobre pochodzenie, zamożnych rodziców, ojca oficera i normalne, bezstresowe życie, które szczególnie w czasie wojny było rzeczą bezcenną. Są koledzy, szkoła i dobra zabawa. Niestety, los zsyła zmiany, przez duże Z. Oficer SS, ojciec chłopca „awansuje” i cała rodzina złożona z rodziców i dwójki dzieci jest zmuszona do opuszczenia Berlina oraz wyjazdu za miasto. Wszystkie dotychczasowe relacje ośmiolatka kończą się, a jedynym dziecięcym kompanem do rozmów zostaje starsza siostra Gretel. Podążając jednak za głodem wiedzy i wrodzoną, ludzką przekornością Bruno postanawia skosztować zakazany owoc, w tym przypadku przekroczyć próg wzbronionej poznawania okolicy. Niespodziewanie spotyka tam Szmula, siedzącego za płotem i staje się „ofiarą” dziecięcej niewiedzy oraz matactwa swojego ojca. Żyd, więzień w oczach nazistów NIKT, dla Bruna staje się KIMŚ. Chłopców mimo, iż są z dwóch różnych światów (fakt w dorosłym, dystyngowanym umyśle nie do pojęcia) połączyła przyjaźń, związana z dobrą zabawą, troską czy poświęceniem. Jest to relacja najwyższej wagi, z której obie strony czerpią siłę na każdy dzień i w miarę możliwości- radość, która szczególnie po stronie Szmula w sytuacji, w której się znalazł jest zjawiskiem niezwykle pożądanym i na wagę złota.
Cały film od strony merytorycznej oparty na skomplikowanej, choć prawdę mówiąc najprostszej zależności płynącej prosto z serca, z punktu widzenia aktorskiego skupia w sobie wielu wybitnych ludzi. Dla jednych tak jak dla Asy Butterfielda, odtwórcy roli Bruna, staje się trampoliną do wielkiego sukcesu. Po występie w „Chłopcu w pasiastej piżamie”, w jego karierze nadchodzi czas na familijną „Nianie i wielkie bum” czy nagrodzony Oscarami „Hugo i jego wynalazek”. Dla filmowych rodziców Very Farmig i Davida Thewlisa to tylko kolejny przystanek podczas pełnej filmowych przygód trasy. Jest także Jack Scanlon - Szmul, który po spektakularnym sukcesie, a także bardzo wysokich ocenach gry aktorskiej przycumował swoją łódź w porcie. Od czasu premiery filmu, która odbyła się 28 sierpnia 2008 roku, wystąpił jedynie w brytyjskim serialu, nie dając fanom swojego talentu zbyt wielu szans do podziwiania go. Miejmy nadzieję, że nie jest to jednak ostatnie słowo, bo patrząc przez pryzmat „Chłopca w pasiastej piżamie” nazwisko Jack Scanlon nie powinno zginąć w tłumie, lecz błyszczeć niczym gwiazda na niebie.
Film obfitował w poważne debiuty, nie tylko dwójki młodych aktorów, lecz także reżysera i scenarzysty w jednym - Marka Hermana. Nie był to oczywiście jego początek, gdyż jest on autorem wielu filmów pochodzących nawet z 1987 roku. Z pewnością był to jednak pierwszy, który dał możliwość zaznajomić się z twórczością Brytyjczyka szerszej publiczności i wynieść go na wyżyny. Za muzykę do dramatu odpowiedzialny był wielki człowiek w tej dziedzinie-James Horner. Swój ogromny talent ujawnił już, mi.in. w „Titanicu”, za który został uhonorowany Oscarem, ale także w „Troi”, „Pięknym umyśle” czy „Avatarze”. Twórcą zdjęć jest Benoît Delhomme, a kreatorem, bez którego nie miałabym o czym dziś pisać - irlandzki pisarz John Boyne, autor książki o tym samym tytule („Chłopiec w pasiastej piżamie”) na podstawie, której powstał film. Wszyscy wymienieni wyżej ludzie, ale także postacie o których nie wspomniano, skonstruowali dzieło, zawierające drobinkę od każdego z nich, dzięki czemu staje się unikatowe i jedyne w swoim rodzaju.
Źródło ilustracji: www.filmweb.pl |
Film być może nie otrzyma tytułu najlepszego dzieła stulecia. Niemniej jednak zasługuję na poświęcenie swoich cennych 90 minut, jako ludzie świadomi wojny, śmierci oraz okrucieństwa panującego na świecie nie możemy się obawiać tego obrazu. Powinno stać się to etycznym obowiązkiem. Historia atakuje niewinność w najczystszej postaci - dzieci. Gdy kończy się zabawa, poznawanie świata, ciekawość, zaczyna się nieświadome i przedwczesne kroczenie ku dorosłości.
Ginie uśmiech, radość, ale pozostaje rzecz najcenniejsza w życiu - PRZYJACIEL. To on sprawia, że nigdy nie jesteśmy sami, nawet w obliczu śmierci.
„Miarą dzieciństwa są dźwięki, zapachy i widoki, dopóki nie nadejdzie mroczna epoka rozsądku.”
Ewa Orzechowska, 1D
Bibliiografia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz