poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Niemożliwe - recenzja filmu




„Rodzina kontra tsunami, czyli o tym, jak „Niemożliwe” staje się możliwe…”


            W 2012r. na ekrany światowych kin wszedł niezwykle wówczas poruszający hiszpański dramat katastroficzny pt. „Niemożliwe”. W Polsce swoją premierę obchodził w styczniu bieżącego roku. Tytuł oryginalny to: „Lo imposible”. Jest to jednocześnie anglojęzyczny debiut hiszpańskiego reżysera filmowego ur. w 1975r. w Barcelonie – Juana Antonio Bayony. Znany jako mistrz horroru postanowił zaryzykować i stworzył dzieło opowiadające o walce rozdzielonej rodziny zarówno o przetrwanie, jak i ponowne spotkanie. Scenariusz napisał Sergio G. Sanchez, muzykę skomponował  Fernando Velazquez, zdjęcia wykonał Oscar Faura. W rolach głównych wystąpili: Naomi Watts jako Maria, Ewan McGregor jako Henry, Tom Holland jako Lucas.

            Jest to niezwykle poruszająca i nakręcona z ogromnym rozmachem historia rodziny, która w 2004r. przeżyła tsunami – jeden z największych kataklizmów naszych czasów. Maria i Henry wraz z trójką synów postanowili spędzić święta Bożego Narodzenia w samym sercu tropikalnego raju – Tajlandii. Przepiękny hotel położony w malowniczym otoczeniu palm, złocistej plaży i błękitnego oceanu wydaje się być gwarancją wymarzonego odpoczynku. Jednakże owy raj zamienił się w prawdziwe piekło. Rankiem 26 grudnia od strony morza dał się słyszeć przerażający huk. Maria, Henry i wszyscy mieszkańcy hotelu zamarli w bezruchu. W chwilę później cała plaża, budynki i znajdujący się na niej ludzie zostali zmieceni przez monstrualną falę tsunami. Woda zaczęła zabierać ze sobą wszystko i wszystkich. Wszystko…, z wyjątkiem nadziei.

 
Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

            Pierwsze minuty, zwłaszcza pierwsza fala totalnie „wbijają w fotel”. Tsunami uderza w 15. minucie i trzeba przyznać, że widok żywiołu na dużym ekranie robi ogromne wrażenie. Niezwykle wzruszające jest również to, że film ten opowiada o prawdziwych wydarzeniach. Tsunami, które w 2004r. zrównało wybrzeże Azji południowo-wschodniej to wciąż rozjątrzona rana. Czym jest kino katastroficzne, jeśli nie próbą przybliżenia widzom ludzkiej tragedii, spowodowanej najczęściej przez niszczycielski żywioł? W walce z siłami natury zawsze byliśmy bez szans… Stając w obliczu klęski żywiołowej, najważniejsze staje się przeżycie nasze i naszych bliskich. Film zatem zmusza odbiorcę do chwili zatrzymania i refleksji nad własnym życiem. Uświadamia, jak jest ono kruche, jednocześnie motywując do cieszenia się każdą chwilą. Gdy bohaterowie walczą o życie, reżyser zmaga się z tym, aby nie przekroczyć wąskiej granicy pomiędzy dramatem, a sentymentalizmem, która w kinie katastroficznym istnieje od zawsze. Pod względem technicznym, film został wykonany fantastycznie, efekty zapierają dech w piersiach, np. cisza błotnej pustyni po przejściu tsunami jest przerażająca. Do tego jest świetnie zdokumentowany. Zaczyna się jak rasowy film katastroficzny, sielankowy pobyt na wakacjach przerywa potężna fala. Reżyser w zaledwie kilku scenach pokazuje głównych bohaterów przed katastrofą, nie chcąc przedłużać nieuniknionego. Fala i skutki jej przejścia są mocną stroną filmu. Oglądając „Niemożliwe” można wręcz poczuć siłę, z jaką uderzyła spiętrzona woda, porywając dosłownie wszystko, co napotkała na swojej drodze. Ludzie to marionetki rzucani z miejsca na miejsce, praktycznie bez szans na przeżycie. Uderzenie fali jest bardzo realistyczne, jak również to, co następuje później, gdy Maria i Lucas starają się połączyć porwani przez wodę. Reżyser nie szczędzi także widoku zalanych terenów, jak gdyby rzeczywiście wybrał się z kamerzystą na miejsce klęski żywiołowej. Naturalizm cechuje również podejście Bayony do poranionych ciał – sińce na kręgosłupie Lucasa, urwany kawał skóry na nodze Marii czy sceny szpitalne, które mogą co poniektórych widzów zaszokować. Pełen wymiar tragedia zyskuje dzięki znakomitej grze aktorskiej. Rola Lucasa wymagała od jego odtwórcy nie tylko wytrzymałości fizycznej, ale i świadomości tego, że jego bohater zmienia się niemal w każdej scenie – dojrzewa tak mentalnie, jak i emocjonalnie. Film opowiada również o tym, jak tragedia wpływa na całą rodzinę, lecz w równej mierze dotyczy próby odnalezienia się w tym szaleństwie dziecka. Szczególną rolę odgrywa także muzyka, która odpowiednio dobrana jest niejako swoistą grą na emocjach odbiorcy, wzbudza ogromne wzruszenie i współczucie. Emocje rządzą tym filmem, jak każdym kinem katastroficznym. Bardzo ważnym czynnikiem jest też realizm, dzięki któremu łatwiej zagłębić się w historii, poczuć choćby namiastkę tego, co bohaterowie.

 
Źródło ilustracji: www.filmweb.pl

            „Niemożliwe” to mimo pewnych wad sprawnie wyreżyserowany dramat. Momentami uderzający  w zbyt ckliwe tony jak z „taniego melodramatu”, ale to tylko chwile, które rozmywają się w świetnym skrzyżowaniu filmu katastroficznego z dramatem rodzinnym. Reżyser razem ze scenarzystą stworzyli trzymającą w napięciu, wciągającą, bardzo dramatyczną i naturalistyczną opowieść, pokazującą relacje rodzinne, miłość, czułość i odpowiedzialność, które budzą się w obliczu kolosalnej tragedii. Bayon umiejętnie korzysta z gatunkowych chwytów – wie, jak przestraszyć widza, obudzić w nim odrazę, wycisnąć łzy z oczu. To ostatnie przychodzi mu najłatwiej, gdyż scenariusz jest wielką pochwałą ludzkiej niezłomności, determinacji i hartu ducha, oddaje hołd ofiarom jednej z największych katastrof naszych czasów. Gorąco polecam obejrzenie filmu pt. „Niemożliwe”, gdyż jest to niejako stawanie twarzą w twarz z rzeczywistością, niekiedy ogromnie brutalną i bezlitosną.

                                                                                                                 Eliza Konieczna, 1a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz