wtorek, 27 czerwca 2017

Algorytm na uczucia – recenzja filmu „Her” w reżyserii Spike'a Jonze.


Uczucia – emocje, przeżycia. wrażenia, doznania. U c z u c i a. Według Wikipedii są to silne, świadome lub nieświadome odczucia
o charakterze pobudzenia pozytywnego (pod wpływem szczęścia, zachwytu, spełnienia) lub negatywnego (pod wpływem gniewu, odrazy, strachu). Człowiek to istota śmiertelna, ale także cierpiąca i kochająca, unikatowa na całym świecie, bo jako jedyna stworzona do odczuwania. Uczucia wpisane są w jej naturę. Dlaczego jednak to właśnie one stają się dla ludzi coraz większym ciężarem? Skoro mamy z nimi problem już teraz, bo przeszkadzają nam w wykonywaniu pracy, pasji, zajmowaniu się domem
czy podejmowaniu racjonalnych decyzji, jak będzie wyglądać przyszłość? Czy człowiek jeszcze bardziej przestanie być człowiekowi człowiekiem?


Źródło ilustracji: filmweb.pl
Zagadnienie jakim jest osamotnienie ludzi w przestrzeni społecznej podejmuje w swoim melodramacie z elementami SF, jako autor scenariusza i reżyser, Spike Jonze. Film „Her”, ukazany w 2013 r., opowiada historię pisarza, który znajduje się w jednym z prze-
łomowych momentów w życiu - Theodore Twombly (Joaquin Phoenix) jest tuż przed rozwodem. Choć posiada dwoje przyjaciół
– Amy (Amy Adams) oraz jej męża Charlesa (Matt Letscher), pisarz to osoba bardzo samotna. Wieczorem, tuż przed pójściem spać, Theodore korzysta z portalu, dzięki któremu może znaleźć kogoś chętnego na „seks na telefon”. Jego dni są monotonne,
kręcą się wokół pracy w agencji wyręczającej ludzi w pisaniu listów oraz przemieszczaniu się od domu do biura, w czasie którego słucha melancholijnej muzyki. Akcja filmu dzieje się w niedalekiej przyszłości, stąd pewnego dnia pisarz zauważa reklamę innowacyjnego systemu operacyjnego – OS 1, jaki jest stworzony na bazie sztucznej inteligencji. Pod wpływem reklamy obiecującej „coś więcej, niż zwykły system”, Theodore zakupuje OS 1 i przystępuje do spersonalizowania go. W ten sposób powstaje Samantha (głos Scarlett Johansson). Szybko okazuje się, że wygenerowana przez człowieka sztuczna inteligencja, przerasta jego samego
w wielu aspektach oraz posiada zdolność odczuwania. Samantha staje się najlepszą przyjaciółką głównego bohatera, który
po nieudanej randce zwierza jej się mówiąc, jak bardzo potrzebuje drugiego człowieka. Wtedy, pomiędzy nim, a OS 1, pęka granica przyjaźni, przeradzając się w relację metafizyczną, będącą dla Theodore rozwiązaniem problemu samotności.


„Her” to pierwszy w stu procentach szczery i prawdziwy film, który opowiada o relacjach człowieka z maszyną. Pozbawiony jest apokaliptycznego bełkotu, przesycenia nowoczesnymi technologii czy wypatrzenia ludzkości. Nie jest ani trochę przerysowany, ani przez minutę nie irytuje, nie skanduje głośno „TAK BĘDZIE WYGLĄDAĆ PRZYSZŁOŚĆ - LUDZKIE UCZUCIA ZGINĄ!”.

Źródło ilustracji: film.onet.pl
Film „Her” jest jak ulubiona herbata w nowym wariancie, zakupiona w niedawno odkrytej herbaciarni na rogu – znany smak
w odświeżonym wariancie. Choć nie znajdujemy w nim zbyt wielu elementów scenografii istotnych i typowych dla filmów SF, ukazani w nim są ludzie, którzy bez przerwy rozmawiają ze swoimi systemami operacyjnymi. Nie znajdziemy w nim zbyt wielu par - człowiek ukazywany jest jako oddzielna jednostka podążająca, biegnąca własną ścieżką. Atmosfera wyalienowania wprawia w melancholię i stany refleksyjne, Spike bezbłędnie pokazuje szarość ludzkiego życia, czyli takiego, w którym człowiek rodzi się i umiera sam, równocześnie walcząc z problemami współczesnego świata bez pomocy innych. Tę smutną prawdę oglądamy jednak przez oko kamery Hoyte Van Hoytema. Jego zdjęcia to istny majstersztyk – przepiękne ujęcia, przyjemne dla widza ze względu
na bogate walory estetyczne, perfekcyjne zbliżenia ukazujące najbardziej istotne elementy, swoista delikatność. Jednym z najbar-
dziej cenionych przeze mnie jest zdjęcie przedstawiające tańczące cząsteczki kurzu w świetle słońca. Ujęcie jest magiczne,
stanowi intymną sferę dla słów wypowiadanych przez głównych bohaterów, metaforę kurtyny, za którą rozgrywa się niedostępne
dla wszystkich.

Co do pozostałych zdjęć uważam, że zarówno scenarzyści jak i montażyści włożyli ogrom pracy w to, aby film wyglądał właśnie
tak. Pojawiające się wszędzie ciepłe barwy nadają mu pewnej przytulności, sprawiają, że obraz staje się widokówką, listem,
w którym przyjaciel opowiada ci, co u niego. Wszechobecne światło jest natomiast perfekcyjnym nośnikiem informacji, jego kąt padania oraz natężenie decyduje o wrażliwości oglądanej przez nas chwili z życia pracownika serwisu BeautifulHandwrittenLetters.com.

Źródło ilustracji: film.onet.pl
Elementem, obok którego każdy odbiorca „Her” nie może „przejść” obojętnie, jest także muzyka. Stanowi ona tutaj kluczowy element niewerbalnej komunikacji między Samanthą, a Theodore – fabularnie niektóre z utworów pojawiających się w melodramacie są autorstwa OS 1. System tworzy je, aby opisać chwile na plaży z pisarzem lub nadając im znaczenie metaforycznego wspólnego zdjęcia. W filmie przeważa pianino, jego dźwięki na długo pozostają w sercu widza. Również dla mnie, jedna z najważniejszych
w kontekście „Her” piosenek Karen O „The moon song” nie pozwalała mi przez długi czas spokojnie zasypiać, zmuszając
do nieustannego odtwarzania jej.

Stworzone przez Jonze dzieło to nieopisanie dobre świadectwo realiów świata, w którym przyszło nam żyć. Bez moralizatorskiego tonu, scenarzysta porusza w nim wątki istotne dla ludzkości – sen życia, przeżywania, przemijanie, małżeństwo, praca oraz twórczość. Oglądając go, a uczyniłam to aż 3 razy, z każdą minutą wpadałam w głębię barw oraz wypowiadanych przez mistrzowskich aktorów słów, czując jak przyjemnie odnajduję prawdę i cząstkę mnie, widoczną na tym dwugodzinnym obrazie. Doświadczenie to uspokoiło moją duszę, sprawiło iż poczułam się zrozumiana. Błądząc między dniem, a nocą, żyjąc od wczoraj
do jutra, do piątku, do następnego spotkania, dzięki wszystkim twórcom filmu „Her”, odkryłam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie – czy ludzie są zbyt słabi na uczucia do siebie nawzajem? Serwowane przez melodramat rozwiązanie zostawiam jednak w mojej duszy i świadomości, zachęcając do dociekania go za pomocą obejrzenia znakomitego obrazu granic i barier człowieczeństwa.


Julita Prusak, 1A


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz